Nowy rządowy program ma pochłonąć 9 miliardów funtów, jak zapewnił Rishi Sunak, od października rachunki za energię mieszkańców Anglii, Walii i Szkocji, zostaną obniżone o kwotę 200 funtów. Rząd podkreśla jednak, że pieniądze te trzeba będzie oddać skarbowi państwa – kwota dopłaty ma być spłacana przez pięć lat, począwszy od kwietnia 2023 roku.
Ministerstwo Finansów ogłosiło swój plan walki z drożyzną po tym, jak Ofgem potwierdził, że w kwietniu tego roku Brytyjczyków czeka 54% podwyżka cen energii. Maksymalny limit cenowy przy taryfie standardowej dla odbiorców indywidualnych wzrośnie z 1 277 do 1 971 funtów rocznie. W przypadku osób/rodzin płacących rachunki z góry, podwyżka będzie na podobnym poziomie - około 700 funtów.
Dodatkowo, angielskie rodziny mogą liczyć na obniżenie podatku lokalnego (council tax) o 150 funtów, ulga ta ma przysługiwać właścicielom nieruchomości z grup od A do G, zdaniem Kanclerza z tej formy pomocy skorzysta 80% gospodarstw domowych w kraju.
Pakiet pomocowy spotkał się jednak z ostrą krytyką, nie tylko opozycji ale też ekonomistów, którzy wyliczają, że skala wsparcia nie jest proporcjonalna do poziomu spodziewanych podwyżek cen. Szef Ministerstwa Finansów zdaje sobie z tego sprawę - kilka dni temu przyznał, że rząd „nie ma drzewa z pieniędzmi” sugerując, że to jedyna pomoc na jaką mogą liczyć mieszkańcy Wysp.
Tygodnik Cooltura
//Facebook//
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.