19 lipca, w dniu, kiedy w Anglii przestały obowiązywać prawie wszystkie restrykcje związane z pandemia koronawirusa, premier Boris Johnson zapowiedział wprowadzenie certyfikatów szczepionkowych. Boris Johnson wyraził zaniepokojenie tym, co nazwał „ciągłym ryzykiem stwarzanym przez kluby nocne”. Tuż po północy w niedzielę tysiące mieszkańców UK tańczyło w klubach w całym kraju, świętując „dzień wolności”. Certyfikaty szczepionkowe miałyby obowiązywać od września w miejscach, do których uczęszcza dużo ludzi m.in. w klubach, dyskotekach itp.
- Do końca września wszystkie osoby powyżej 18. roku życia będą miały szansę otrzymać dwie dawki szczepionki. Planujemy, aby pełne szczepienie było warunkiem wstępu do klubów nocnych i innych miejsc, w których gromadzą się tłumy – powiedział Boris Johnson i zwrócił się do młodych osób - Niektóre z najważniejszych życiowych przyjemności i możliwości będą prawdopodobnie coraz bardziej zależne od szczepień.
Boris Johnson konsultował swoją decyzję m.in. z ekspertami. Główny doradca naukowy premiera, Patrick Vallance uważa, że liczba hospitalizacji może znacznie przekroczyć tysiąc osób dziennie, ponieważ zniesienie ograniczeń pozwala na więcej kontaktów towarzyskich. Z kolei zastępca dyrektora medycznego Anglii, prof. Jonathan Van-Tam, podkreśla ryzyko, jakie stwarza gromadzenie się niezaszczepionych osób w zatłoczonych pomieszczeniach zamkniętych.
Bunt i sprzeciw
Pomysł posługiwania się certyfikatami szczepień skrytykowali konserwatywni politycy. - Szczepienia są rozsądne. Ale próba zmuszenia ludzi do zaszczepienia się jest całkowicie błędna – skomentował były minister ds. brexitu David Davis. Z kolei poseł Mark Harper zasugerował, że pomysłu premiera nie poprze wystarczająca liczba posłów z Partii Konserwatywnej.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.