We wtorek 27 kwietnia Europejski Parlament ratyfikował umowę o handlu i współpracy między UK a UE [The Trade and Co-operation Agreement (TCA)], która obowiązuje już od stycznia 2021 roku. Europosłowie zagłosowali: za przyjęciem 660 osób, pięć przeciw, 32 wstrzymało się od głosu.
Czy odczułeś negatywne skutki brexitu?
Sukces i porażka
Głosowanie w Parlamencie Europejskim było okazją dla polityków po obu stronach Kanału La Manche do dyskusji na temat brexitu. Dla premiera Borisa Johnsona decyzja europosłów, to „ostatni krok w długiej podróży”. - Umowa handlowa zapewniła „stabilność naszym nowym stosunkom z UE jako ważnymi partnerami handlowymi, bliskimi sojusznikami i równymi sobie suwerenami” – powiedział premier.
Wynik głosowania również pozytywnie przyjęła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Z kolei unijny koordynator ds. brexitu Guy Verhofstadt opisał porozumienie jako „porażkę obu stron, ale lepsze to niż nic”. Podobnie Michel Barnier, negocjator ze strony UE nie jest zachwycony umową ani samym brexiem. - To porażka Unii Europejskiej i musimy wyciągnąć z tego wnioski - powiedział Europosłom.
Święte brytyjskie wody
Sam fakt ratyfikowania umowy nie złagodził napięć związanych z brexitem. Nadal Francuzi mówią o odwecie wobec UK za ograniczenia połowowe. Przed wtorkową debatą europosłów francuski minister Europy Clément Beaune oskarżył Wielką Brytanię o blokowanie praw połowowych. Powiedział, że UE może zareagować „odwetem” w usługach finansowych. - Wielka Brytania oczekuje od nas kilku zezwoleń na usługi finansowe. Nie udzielimy ich, dopóki nie będziemy mieć gwarancji dotyczących połowów i innych kwestii - powiedział dziennikarzom francuskiego kanału informacyjnego BFMTV.
Tak jak francuscy rybacy skarżą się na brak możliwości połowów na brytyjskich wodach, tak brytyjscy eksporterzy owoców morza nie mogą eksportować żywych skorupiaków do krajów UE, co doprowadziło wiele szkockich firm do upadku. Według przeciwników stanowiska UK, Wielka Brytania uczyniła z praw połowowych kluczową kwestię w negocjacjach, a kontrolę nad dostępem do swoich wód postrzega się jako znak brytyjskiej suwerenności.