Niejednoznaczne propozycje rządu
Komisja ds. równości nie kwestionuje certyfikatów szczepień, jednak podkreśla, że mogą doprowadzić do wykluczenia grup, w których poziom przyjmowania szczepionek jest niższy, np. migrantów, osób z mniejszości etnicznych i uboższych grup społeczno-ekonomicznych. To właśnie oni ze względu na brak certyfikatu szczepień, mogą mieć trudność z otrzymaniem pracy i podstawowych usług.
W ostatnich miesiącach członkowie rządu zaprzeczali wprowadzeniu paszportu szczepionkowego. Dopiero pod koniec lutego Boris Johnson ogłosił, że rząd przeanalizuje ten pomysł i przyjrzy się możliwym problemom etycznym, które się za nim kryją. Wskazał jednak, że dokumenty potwierdzające status Covid (szczepienie lub poziom przeciwciał) mogłyby być wymagane przy wejściu do pubu lub teatru. Na razie jednak rząd wykluczył, by takie certyfikaty były potrzebne przy korzystaniu z transportu publicznego czy w sklepach. Jak wskazuje „The Guardian”, rząd jednak nie zdefiniował, co dokładnie kryje się pod pojęciem „certyfikat” Covid.
W tym tygodniu mieszkańcy Anglii uzyskali większy i łatwiejszy dostęp do testów, co może oznaczać, że certyfikaty będą dostępne nie tylko dla osób zaszczepionych, ale też dla tych, którzy regularnie się badają.
Partia Konserwatywna nie jest jednomyślna w sprawie wprowadzenia certyfikatów. Jeśli premier będzie naciskał na ich wprowadzenie, może spotkać się z negatywnymi głosami aż 41 torysów w Izbie Gmin. Nieprzychylnie patrzy na nie również Partia Pracy, ale posłowie tego ugrupowania czekają jeszcze na ostateczny pomysł premiera.
źródlo: The Guardian
opr. kk, MojaWyspa.co.uk