Dwa miesiące po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej na warunkach wynegocjowanych przez rząd Borisa Johnsona, grupa handlowa Make UK przeprowadziła pierwsze kompleksowe badanie dotyczące skutków Brexitu. Okazało się, że aż 74 proc. z 200 największych w kraju przedsiębiorstw przemysłowych, biorących udział w sondażu, boryka się z poważnymi opóźnieniami w imporcie i eksporcie towarów do i z UE.
W skutek rosnącej biurokracji i kontroli celnych po Brexicie, a także niepewnej sytuacji w międzynarodowym handlu wywołanej pandemią, ponad połowa firm przyznała, że obecnie ponosi większe koszty działalności. Ponad jedna trzecia odnotowała znaczący spadek sprzedaży, większość firm przyznaje też, że jeśli zakłócenia potrwają dłużej, mogą tego nie przetrwać.
Ray Singh, dyrektor zarządzający Russel Finex – londyńską firmą produkującą wysokowydajne sita i filtry, przyznaje, że eksport wciąż kuleje, a przedsiębiorstwo ma swój oddział w Belgii. - W końcu udaje nam się odebrać towar, ale zajmuje to po prostu o wiele więcej czasu. Procedury nie przebiegają sprawnie tak jak do tej pory. Są dodatkowe kontrole i papierkowa robota i wygląda na to, że za kilka miesięcy będzie jeszcze gorzej - powiedział Singh.
Catherine Bedford - założycielka firmy Dashel, która produkuje kaski rowerowe z włókna węglowego i materiałów pochodzących z recyklingu, mówi wprost: „Brexit zabił moją firmę”.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.