Dziennik „The Guardian” skontaktował się z zaskoczonymi kupującymi którzy otrzymali takie wezwania. Jednym z nich jest Thom Basely z Marsylii. - Kupiliśmy półkę łazienkową za 47 euro (ok. 42 funty) w Next. Rano w dniu, gdy mieliśmy otrzymać paczkę, dostaliśmy wezwanie do zapłaty podatku importowego/cła w wysokości ponad 30 euro. To było bardzo zaskakujące – opowiedział dziennikarzom. Podobne doświadczenia spotkały setki innych osób, które na początku stycznia, a nawet pod koniec grudnia, zrobiły zakupy w UK.
Dodatkowe opłaty
Chris Hickson, emerytowany ekspert ds. logistyki i spedycji uważa, że wiele osób uwierzyło, że umowa o bezcłowym handlu wynegocjowana między Wielką Brytanią a UE oznacza, że nie będzie takich dodatkowych opłat. Stąd jego zdaniem, zaskoczenie kupujących. - Niestety taryfy nie są tym samym, co cła - zaznacza Hickson. - Cło to opłata, którą trzeba zapłacić za wiele towarów importowanych do UE z krajów spoza europejskiej unii celnej - w tym z Wielkiej Brytanii.
Część brytyjskich firm wstrzymała na razie sprzedaż towarów do Unii Europejskiej. I tak np. luksusowy sklep spożywczy Fortnum & Mason powiadomił kupujących spoza UK, że niestety „nie może obecnie wysyłać żadnych produktów do krajów europejskich z powodu ograniczeń związanych z brexitem”. Podobnie sieć sklepów John Lewis, która do grudnia sprzedawca oferowała dostawę do UE, obecnie na stronie www umieściła informację: „Nie przyjmujemy już zamówień na dostawy międzynarodowe”. Niektórzy sprzedawcy, np. George (Asda), nie wspominają o żadnych dodatkowych opłatach, ale kilka platform międzynarodowych, w tym Asos, wstrzymało dostawy do Europy.
//r/