Czy Polska mogłaby się dla Pana stać atrakcyjnym miejscem pracy? Co musiałoby się tam zmienić?
Praca w Polsce to dla mnie temat cały czas otwarty. Pierwszym ważnym czynnikiem oczywiście są zarobki, które na polskich uczelniach, poza stopniem profesorskim, są bardzo niskie. W Anglii pensje są umiarkowane, ale ze względu na siłę funta pozwalają na dosyć godne życie. Drugą ważniejszą sprawą jest chyba kultura pracy w zespołach i pewna otwartość na międzynarodowych współpracowników czy studentów międzynarodowych. Bardzo zależałoby mi na tolerancji i na możliwości stworzenia zespołu, w którym mogliby być studenci z Iranu i z najróżniejszych miejsc na świecie. Pewną obawę budzi we mnie też to, jak zostałbym przyjęty i zaakceptowany na polskiej uczelni. Czy miałbym szansę zachować autonomię oraz inny styl pracy i działania, czy byłoby to postrzegane jako coś niepożądanego? O ile zaletą zmian uczelni i podróży jest ekspozycja na różne pomysły naukowe i szkoły badań, to wadą jest brak ciągłości w tworzeniu społecznych sieci. Także chyba największym wyzwaniem byłoby stworzenie w Polsce kontaktów, współpracowników, znalezienie zaprzyjaźnionych grup, ponieważ takie procesy tworzy się latami. Częścią tego jest skończenie doktoratu w jednym miejscu i spotkania w kraju, podczas których można pogłębiać kontakty. Brak takiej sieci w Polsce byłby sporym utrudnieniem w ewentualnej pracy naukowej. Możliwe, że udałoby się to skompensować siecią znajomości w Europie, w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, ale ciężko jest powiedzieć, jak to by się razem balansowało.
Na koniec jeszcze chciałabym zapytać, jak Brytyjczycy radzą sobie z pana nazwiskiem? Szyniszewski!
Stwarza to sporo kłopotów, dlatego studenci na mnie mówią „doktor Stefan” i ogólnie funkcjonuję pod pierwszym imieniem, które na szczęście jest dosyć międzynarodowe. Natomiast byłem zaskoczony że w czasie wywiadu na Sky TV prezenterka wymówiła moje nazwisko bardzo czysto i dokładnie. Nasz sąsiad ze Szwajcarii ostatnio też się mnie pytał, jak wymawiać moje nazwisko i spotykam się z takimi pytaniami, gdzie moje nazwisko jest zapisywane fonetycznie i wymawiane w miarę dokładnie. Natomiast jest to też czasami dobry temat do żartów, żeby rozluźnić atmosferę na początku różnych spotkań. Zawsze podkreślam swoje polskie pochodzenie, bo chce żeby wszyscy czuli się z tym komfortowo, szczególnie kiedy pracuje w większej grupie.
Bardzo Panu dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Katarzyna Kozak, MojaWyspa.co.uk