– Tę sytuację można wykorzystać w różny sposób, np. rozpowszechniając treści skrajne i rasistowskie, zarażając ludzi nienawiścią, nakłaniając ich do zachowań niebezpiecznych, także o charakterze terrorystycznym – mówi Jacek Purski.
Radykalizację bardzo wyraźnie widać było też w polityce. Tym bardziej że nałożyła się na to trwająca przez kilka tygodni kampania prezydencka.
– W polityce opłaca się obecnie być skrajnym, podnosić wątki narracyjne, które są kontrowersyjne i polaryzują społeczeństwo. Niestety widzimy wzrost znaczenia tych partii i struktur, które posługują się mową nienawiści i skrajną retoryką – mówi Jacek Purski.
Prezes IBS podkreśla, że długofalowy wpływ pandemii SARS-CoV-2 i lockdownu, który dla społeczeństwa był pewnego rodzaju stress testem, będzie można ocenić dopiero za około pół roku, kiedy na pierwszy szok nałoży się także kryzys o charakterze ekonomicznym. Może on spowodować, że kolejne grupy – rozczarowane rozwojem sytuacji – zwrócą się ku skrajnym siłom.
Na rosnącą radykalizację w Polsce zwrócił też uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który w końcówce czerwca skierował do premiera apel o pilne stworzenie kompleksowej polityki zwalczania przestępstw motywowanych m.in. nienawiścią rasową, uprzedzeniami na tle narodowości, pochodzenia etnicznego, wyznania czy orientacji seksualnej. Rzecznik podkreślił, że w sytuacjach zbiorowego zagrożenia nie trzeba wiele, aby doszło do eskalacji nienawiści, szczególnie wobec grup tradycyjnie narażonych na przestępstwa na tym tle.
– Musimy w Polsce pomyśleć o radykalizacji jako o zagrożeniu dla demokracji, dla naszego codziennego pokojowego koegzystowania. Zdecydowana i konsekwentna reakcja ze strony służb na każdy przejaw radykalizacji i ekstremizmu jest kluczem, bo pokazujemy tym środowiskom, że w debacie publicznej nie ma miejsca na treści skrajne i niebezpieczne. Trzeba pamiętać, że następstwem procesu radykalizacji jest zjawisko terroryzmu, a tego przecież nie chcemy – mówi Jacek Purski.