Sprawą zajął się poseł Partii Pracy Andrew Bridgen. Parlamentarzysta uważa, że pracownicy fabryk przez lata byli wykorzystywani przez właścicieli zakładów – poniżano ich, zastraszano w zamian za głodowe stawki.
Leicester City Council szacuje, że w mieście działa około 1,5 tys. fabryk włókienniczych, większość z nich to małe firmy - warsztaty mieszczące się w rozpadających się budynkach. Skalę problemu obnażyła krajowa kwarantanna, podczas której zakłady zwiększyły produkcję, nie mając konkurencji na rynku, towar sprzedawany był w internecie. Większość pracowników fabryk przebywa w Wielkiej Brytanii nielegalnie, dlatego łatwo było ich zastraszyć. Jak ustalił The Sky News, otrzymywali oni od 5 do 6 funtów za godzinę pracy, w jednym przypadku od 3 do 2 funtów za godzinę.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi National Crime Agency.
Według raportu opracowanego przez Centre for Social Justice oraz organizację charytatywną Justice and Care, w Wielkiej Brytanii jest blisko 100 tys. ofiar współczesnego niewolnictwa. Zdaniem ekspertów problem ten prawdopodobnie nasili się po pandemii koronawirusa.
Minister Sprawiedliwości Robert Buckland odniósł się do sytuacji pracowników w fabrykach w Leicester. Przyznał, że dochodzenie NCA „rzuca nowe światło na przerażającą listę nadużyć, które miały tam miejsce”. - Przejawy współczesnego niewolnictwa znajdziemy wszędzie, w każdym mieście i miasteczku w Wielkiej Brytanii, a nawet na obszarach wiejskich . Przybiera ono wiele form - dodał - Ludzie mimo że pracują w niedopuszczalnych warunkach, to otrzymują płacę niższą od minimalnej - tego rodzaju nadużycia muszą zostać wyeliminowane z naszej przestrzeni społecznej. Musimy je tropić, zbierać dowody, ścigać z urzędu - podkreslił Buckland.
Tygodnik Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.