W sobotę 4 lipca zostaną otwarte hotele, pensjonaty, kempingi i restauracje. W ten dzień miliony mieszkańców Wielkiej Brytanii wyjadą z domów na weekend, aby wreszcie po miesiącach ograniczeń, cieszyć się wolnością podróżowania. Organizacja RAC szacuje, że w najbliższą sobotę na brytyjskie drogi ruszy ok. 10 mln osób.
Oznacza to nic innego jak najbardziej zatłoczony dzień na drogach od początku roku. Różnica w porównaniu do poprzednich miesięcy jest ogromna – w związku z pandemią koronawirusa i blokadą w kraju, ruch uliczny w całym kraju spadł do poziomu niespotykanego od lat 50. XX wieku.
Z ankiety przeprowadzonej wśród kierowców przez organizację RAC wynika, że 4 lipca jedna trzecia wszystkich kierowców w UK opuści swoje miejsce zamieszkania i wybierze się w podróż z noclegiem poza domem. Jedna piąta kierowców, 6,5 mln, pozostanie z przyjaciółmi i rodziną, a około dwóch milionów spędzi czas na kempingach. Milion zostanie w hotelach, pensjonatach i podobnych obiektach, a 680 tys. w camperach itp.
- Liczby te sugerują, że po 15 tygodniach postoju duża część kierowców w Anglii desperacko chce spotkać się z przyjaciółmi, rodziną lub spędzić czas na łonie przyrody – komentuje Rod Dennis, rzecznik RAC. Zaznacza, że może to doprowadzić do dużych tłoków i korków na drogach.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.