Liczba ofiar koronawirusa w Wielkiej Brytanii przekroczyła 31 tys. i wciąż szybko rośnie. Według niektórych analityków rzeczywista liczba zgonów jest znacznie wyższa. Bez tego i tak Wielka Brytania jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych przez Covid-19.
Dziennik „The Guardian” publikuje artykuł, w którym rozlicza premiera i rząd za złe zarządzanie krajem w sytuacji kryzysowej. Główne zarzuty, to zbyt późna reakcja w walce z wirusem, nagłe zmiany strategii, brak odpowiedniego wyposażenia ochronnego dla personelu medycznego i innych kluczowych pracowników oraz trudności w przeprowadzaniu testów na dużą skalę. W tym ostatnim punkcie warto przypomnieć, że na początku kwietnia premier zapowiedział, że do końca miesiąca w kraju będzie przeprowadzanych 100 tys. testów dziennie. Cel udało się zrealizować w połowie. W tej sytuacji w zeszłym tygodniu premier zapowiedział, że do końca maja w UK będzie testowanych 200 tys. osób.
To nie wszystko. Krytyka dotyczy również niespójnej komunikacji rządu ze społeczeństwem w sprawie stopniowego znoszenia blokady w kraju. Premier zmniejsza obostrzenia w sytuacji, kiedy liczba infekcji w kraju jest nadal na wysokim poziomie, podobnie jak liczba zgonów. Jest ich mniej niż parę tygodni temu, ale nadal dziennie odnotowuje się 3-4 tys. nowych zachorowań dziennie i po kilkaset zgonów – w niedzielę zmarło 260 osób, ale w piątek ponad 600.
Biorąc pod uwagę, że Wielka Brytania ma jedne z najgorszych na świecie statystyk związanych z Covid-19, lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer zapytał w zeszłym tygodniu premiera Johnsona na jednej z konferencji, „jak do diabła do tego doszło?”. Zapytał też, dlaczego rząd tak wolno wprowadzał testy, dlaczego tak długo dostarczał środki ochrony osobistej do NHS i pracowników domów opieki, dlaczego tak późno w marcu wprowadził blokadę kraju.
Różne zdania
Niektórzy ministrowie zaczęli przyznawać, że w kraju źle zarządzano pandemią. W środę James Brokenshire, minister spraw wewnętrznych, wyraził opinię, że gdyby udało się przeprowadzić więcej testów na początku, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Tego samego dnia Boris Johnson przyznał, że odczuwa żal z powodu kryzysu w domach opieki.