Po pobycie w szpitalu i rekonwalescencji Boris Johnson w niedzielę powrócił na Downing Street. W poniedziałek pierwszy raz od paru tygodni wystąpił publicznie. Powiedział, że Wielka Brytania znajduje się w szczytowym momencie pandemii i poprosił mieszkańców UK, aby nie tracili cierpliwości z powodu obowiązującej w kraju blokady.
- Zaczynamy teraz wpływać na przebieg choroby – zaznaczył premier i podkreślił, że nie chce „odrzucić całego wysiłku i poświęcenia” społeczeństwa i zbyt szybko rozluźnić obecne restrykcje.
Podkreślił, że rozumie obawy właścicieli firm, którzy niecierpliwie czekają na zakończenie blokady, ale ostrzegł, że drugi wybuch epidemii może doprowadzić do „katastrofy gospodarczej”.
- Proszę o cierpliwość – powiedział. Jego zdaniem istnieją „oznaki, że przechodzimy przez szczyt” zachorowań - w tym z mniejszą liczbą przyjęć do szpitala i mniejszą liczbą pacjentów leczonych Covid-19 na intensywnej terapii.
- Gdyby ten wirus był fizycznym napastnikiem, zaskakującym i niewidzialnym złodziejem - mogę to powiedzieć na podstawie własnego doświadczenia - to teraz jest moment, kiedy zaczynamy razem mocować się na ziemi. (…) Jest to moment, w którym możemy wykorzystać naszą przewagę, ale jest to również moment maksymalnego ryzyka – podkreślił premier.
Szef rządu nie może podać daty zniesienia ograniczeń. Nastąpi to wtedy, kiedy zostanie zrealizowanych pięć punktów, m.in. spadek liczby zgonów, pewność, że służba zdrowia poradzi sobie z nowymi zachorowaniami – to wg premiera będzie czas na przejście do drugiej fazy w walce z pandemią. Dodał, że rząd będzie podejmował decyzje z „maksymalną przejrzystością”.