W ciągu czterech tygodni do 12 kwietnia lekarze pierwszego kontaktu w Anglii przyjęli o 25 proc. mniej pacjentów niż w tym samym okresie w ubiegłym roku. Przyczyną takiej sytuacji jest pandemia koronawirusa. Z jednej strony pacjenci woleli pozostać w domu i zasięgnąć opinii w formie zdalnej, a po drugie – lekarze rodzinni sami chorują na Covid-19 lub pozostają w izolacji w związku z podejrzeniem zarażenia. Dane pochodzą z ok. 500 przychodni w Anglii i opublikował je dziennik „The Guardian”.
Wśród pacjentów, którzy w tym czasie korzystali z opieki GP, tylko 26 proc. zgłosiło się na wizytę, a 71 proc. odbyło konsultację telefoniczną. To dokładnie odwrotna sytuacja niż zazwyczaj, kiedy to 71 proc. pacjentów odwiedza lekarzy rodzinnych, a 25 proc. kontaktuje się z nimi zdalnie.
- Widzieliśmy bardzo szybką i niezbędną rewolucję w sposobie świadczenia opieki w przychodniach rodzinnych, a sposób, w jaki lekarze GP, nasze zespoły i nasi pacjenci dostosowali się do tego, był niezwykły - powiedział w rozmowie z „The Guardian” prof. Martin Marshall z Royal College of GPs.
Marshall ma nadzieję, że znaczna liczba pacjentów będzie nadal otrzymywała opiekę zdalną po zakończeniu kryzysu koronawirusowego. Zaznaczył, że każdy, kto np. chce osobiście umówić się na spotkanie lub musi otrzymać szczepienie, nadal może to zrobić.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.