W pierwszych tygodniach pandemii koronawirusa mieszkańcy Wielkiej Brytanii tłumnie udali się do sklepów, aby zrobić zapasy żywności. Sprzedaż w kraju wzrosła w tym okresie prawie o jedną trzecią. Przez moment półki z artykułami pierwszej potrzeby świeciły pustkami, ale jak zaznacza przedstawiciel Tesco, zapasy żywności „wróciły do normy”.
Ta sieć sklepów mimo że zwiększyła możliwości sprzedaży online, to nadal większość zakupów trzeba będzie zrobić w sklepach stacjonarnych. – Wprowadziliśmy znaczące zmiany w otoczeniu sklepów, aby zmaksymalizować bezpieczeństwo pracowników i klientów - powiedział dyrektor Tesco Dave Lewis.
W szczytowym tygodniu gromadzenia zapasów sieć sklepów Tesco sprzedała:
- 3,1 mln pojemników na mydło w płynie, wzrost o 363 proc.
- 6 mln puszek fasoli, ponad dwukrotnie więcej niż zwykle
- 3,3 mln puszek pomidorów, co stanowi wzrost o 115 proc. w porównaniu do typowego tygodnia
- 3,6 mln paczek papieru toaletowego, wzrost o 76 proc.
Z kolei sprzedaż odzieży i paliwa spadła o 70 proc.
Przedstawiciel Tesco powiedział, że sieć będzie nadal próbowała „traktować priorytetowo dostawy do domu dla osób najbardziej narażonych”. Dave Lewis poinformował, że w zeszły piątek wieczorem sieć Tesco uzyskała od rządu listę 110 tys. nazwisk osób, które powinny zachować szczególny dystans społeczny ze względu na wiek i stan zdrowia. Sieć skontaktowała się z nimi i zaproponowała im skorzystanie z automatów.
Zysk ze sprzedaży produktów nie przekłada się na zysk sklepów. Pandemia oznacza dla sieci ok. 1 mld funtów dodatkowych kosztów. Na 320 tys. pracowników aż 50 tys. było nieobecnych. Wymagało to w ciągu ostatnich dwóch tygodni zatrudnienia 45 tys. nowych osób.
Źródło: BBC News
Opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.