Według „The Daily Telegraph”, w przyszłym tygodniu Johnson przedstawi główne założenia negocjacyjne rządu. Oczekuje się, że uwzględnią one kwestię dostępności amerykańskich koncernów farmaceutycznych do brytyjskiego rynku. Inną ważną sprawą będzie wyznaczenie standardów dotyczących żywności i rolnictwa. I choć wiele żądań wysuwanych przez USA miałoby negatywny wpływ na gospodarkę czy służbę zdrowia Wielkiej Brytanii, premier zdecydował się na przyspieszenie rozmów o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi, gdyż jak twierdzi, tempo przygotowań do negocjacji z Unią Europejską go rozczarowało.
W niedzielę do kwestii przyszłych relacji między UK a USA odniósł się Sekretarz Środowiska George Eustice. Członek gabinetu przekonywał, że nie należy obawiać się żywności sprowadzanej ze Stanów Zjednoczonych. Mowa na przykład o kurczakach mytych w chlorze czy naszpikowanej hormonami wołowinie. Ministerstwo Środowiska przekonuje, że nie ma zamiaru obniżać standardów w tym zakresie.
Tymczasem Boris Johnson wezwał Brukselę do rozpoczęcia rozmów nad przyszłymi stosunkami gospodarczymi podkreślając, że Wielka Brytania zmierza do porozumienia w stylu „kanadyjskim” - umowa z Kanadą umożliwia niemal zupełnie wolny od taryf i kontyngentów handel towarami i przepływ usług. Z kolei w sobotę, prezydent Francji Emmanuel Macron przyznał, że spodziewa się, iż rozmowy będą napięte, a wolny handel stanie się kwestią sporną, zwłaszcza jeżeli Londyn odmówi dostosowania się do unijnych regulacji.
Tygodnik Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.