– Widzę, że jest z nami prezydent Austrii van der Bellen. Pamięta Pan, panie prezydencie, kiedy Pan gościł mnie i kierownictwa Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, kiedy mówiliśmy o tamtych czasach, w pewnym momencie Pan użył takiego sformułowania: „Auschwitz ist night for himmelgefahlen”. Auschwitz nie spadło z nieba. Można powiedzieć, jak to się u nas mówi, oczywista oczywistość. Jasne, nie spadło z nieba. Może się to nawet wydawać banalne stwierdzenie, ale jest to niesłychanie głęboki bardzo ważny do zrozumienia skrót myślowy – powiedział.
– Moi drodzy, my w Europie, w większości, wywodzimy się z tradycji judeochrześcijańskiej, zarówno ludzie wierzący i niewierzący, przyjmują (za?) swój kanon 10 przykazań. Mój najbliższy przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, nie mógł dziś przylecieć, ale on wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, Holokaustu, doświadczeniem tej strasznej epoki pogardy: nie bądź obojętny. To chciałbym powiedzieć rówieśnikom mojej córki, wnuków, gdziekolwiek mieszkają, w Izraelu, w Europie Zachodniej, Wschodniej. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie kłamstwa historyczne, nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętnie, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, bo demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Bądźcie wierni przykazaniu. 11 przykazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków, jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba – podkreślił Marian Turski.
Stanisław Zalewski z Warszawy opowiedział o swoich doświadczeniach z Auschwitz: – Pamiętam wożenie żyjących nagich kobiet samochodami ciężarowymi z baraku do komory gazowej. Ich krzyki słyszę w mojej podświadomości, kiedy wracam myślami do tych wydarzeń. Pamiętam idących bez oznak niepokoju i obawy dobrze ubranych ludzi noszących opaski z gwiazdą Dawida. Bardzo dużą grupę tych ludzi prowadził tylko jeden żołnierz formacji SS. Prowadził ich w kierunku krematorium. Ale o tym wiedziałem tylko ja i kilku stojących obok mnie więźniów. Byłem „obiektem” okresowych selekcji więźniów z mojego baraku po powrocie z pracy. Po wydaniu wieczornej racji żywnościowej wyznaczonych więźniów odprowadzano do krematorium.
– Obecnie w wielu regionach świata ludzie opanowani fanatyzmem dominacji politycznej, rasowej czy religijnej, a nawet osobistej dopuszczają się zbrojnych aktów przemocy dla osiągnięcia własnych celów. Te akty przemocy pochłaniają tysiące ludzkich istnień i to nadaje im znamiona ludobójstwa. Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka – powiedział.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.