Stefaan De Rynck, ostrzegł, że UE nie będzie tolerować żadnego „odstępstwa” od zobowiązania do wprowadzenia kontroli towarów przewożonych przez Morze Irlandzkie w ramach kontrowersyjnej umowy brexitu w Irlandii Północnej. Wczoraj w University College London De Rynck stwierdził, że kontrole są częścią protokołu z Irlandii Północnej i ostrzegł, że jeśli umowa nie zostanie dotrzymana, mogą istnieć sankcje.
- Nie będziemy tolerować żadnych odstępstw lub półśrodków w tym zakresie. Jasne jest, co obie strony muszą zrobić - zaznaczył De Rynck.
Tymczasem w środę premier Boris Johnson zapewniał lidera północnoirlandzkiej partii DUP, Jeffreya Donaldsona, że w ramach umowy nie będzie kontroli towarów przewożonych z Irlandii Północnej do Wielkiej Brytanii lub z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej. De Rynck odmówił komentarza do słów Johnsona, ale podkreślił, że kontrole są częścią specjalnych ustaleń związanych z Irlandią Północną. Unijny dyplomata powiedział, że protokół jest „bardzo jasny” i wymaga, żeby władze Wielkiej Brytanii wprowadziły kontrole i zapewniły, że produkty przechodzące z GB do NI będą zgodne z unijnymi standardami jednolitego rynku żywności i produktów rolno-spożywczych. - Umowa przewiduje zobowiązania, które są prawnie wiążące i muszą zostać wykonan - podkreślił De Rynck.
Trudne negocjacje handlowe
Ostrzegł również, że następny etap negocjacji - związanych z handlem - będzie trudny i że Wielka Brytania nie będzie mogła sobie wybrać poszczególnych sektorów. Zaznaczył również, że brytyjskie media powinny bardziej zrozumiale wytłumaczyć obywatelom, że zerowa taryfa i zerowa kwota dla jednolitego rynku jest dla Wielkiej Brytanii bardzo dobrą ofertą ze strony Unii Europejskiej.
Jego zdaniem negocjowanie umowy handlowej między UE a Wielką Brytanią będzie „bardziej skomplikowane” niż umowa rozwodowa w sprawie brexitu, a Boris Johnson potrzebuje „dawki realizmu” w stosunku do tego, co można osiągnąć do końca 2020 r.
Wielka Brytania formalnie opuści UE 31 stycznia o godz. 23.00 i wtedy rozpocznie się okres przejściowy. Potrwa on do grudnia i ma na celu dać Wielkiej Brytanii i Brukseli czas na wypracowanie umowy handlowej. Przedstawiciele Unii uważają, że mało prawdopodobne jest, żeby można było sfinalizować umowę w tak krótkim czasie i opowiadają się za przedłużeniem umowy. Dla Borisa Johnsona przedłużenie jakiegokolwiek terminu związanego z brexitem jest nie do pomyślenia.
Opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.