Doniesienia z Downing Street wzbudzają ogromne obawy między innymi o prawa pracowników czy o normy środowiskowe. Dotychczas Wielka Brytania stosowała się do wysokich standardów Unii Europejskiej, po 31 stycznia 2020 roku, mogą nie być już przestrzegane.
Zgodnie z planami poprzedniej szefowej rządu, Theresy May, po wyjściu kraju z Unii jedynie Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii miał mieć prawo decydowania o tym, czy przyjąć czy też odrzucić całe orzecznictwo UE wydane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Tymczasem w środę po południu pojawiły się doniesienia z których jasno wynika, że premier, wbrew opinii wielu ministrów swojego gabinetu, postanowił nadać sądom niższej instancji kompetencje Sądu Najwyższego, jego rzecznik potwierdził, że będzie to część nowego projektu umowy o wystąpieniu.
Nowa wersja dokumentu ma zostać wkrótce opublikowana, w piątek odbędą się pierwsze i drugie czytanie ustawy zakończone głosowaniem.
- Ustawa sprawi, że Sąd Najwyższy nie będzie jedyną instytucją, która może rozważyć utrzymanie w mocy orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. To ważna zmiana, która zagwarantuje, że nie pozostaniemy niepotrzebnie związani z orzecznictwem UE przez wiele lat - powiedział rzecznik rządu.
Tygodnik Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.