Jeremy Corbyn przeprosił posłów swojej partii za wynik wyborów do parlamentu. Lider laburzystów wziął odpowiedzialność za najniższe poparcie społeczne od 80 lat. Przypomnijmy - w zeszłotygodniowym głosowaniu Partia Pracy uzyskała tylko 191 mandatów w Izbie Gmin, a rządząca Partia Konserwatywna odnotowała największy sukces od 1987 roku, kiedy na jej czele stała Margaret Thatcher.
- Bardzo mi przykro z powodu wyniku, za który biorę odpowiedzialność, będę nadal kierował partią, dopóki nie zostanie wybrany nowy lider. Chcę, abyśmy dokonali możliwie płynnego przejścia ze względu na całą partię oraz burmistrzów i radnych Partii Pracy, którzy są gotowi na ponowny wybór w maju - powiedział Jeremy Corbyn podczas spotkania z posłami ze swojego ugrupowania, które odbyło się we wtorek wieczorem.
Brytyjskie media przypominają, że po przegranych wyborach w 2015 roku ówczesny lider Partii Pracy Ed Miliband zrezygnował zaraz po ogłoszeniu wyborów i powiedział wtedy: - Biorę absolutną i całkowitą odpowiedzialność za wynik i naszą porażkę w tych wyborach.
Jak pisze w swoim komentarzu do wyników wyborów Wiktor Moszczyński, polski publicysta z Londynu, autor książek „Polak Londyńczyk" i „Ogłaszam alarm dla polskiego Londynu", „elektorat nie kupił kosztownych obiecanek Corbyna ani jego niezdecydowaną postawę w sprawie Brexitu (...) Partia Pracy otrzymała 32 proc. poparcia tracąc 55 mandatów i uzyskała najniższe poparcie wyborcze od roku 1935. Przy licytacji na niepopularność i na braku wierzytelności Corbyn znacznie prześcignął Johnsona. Dlatego Johnson mimochodem uzyskał podobnie wysokie poparcie do tego którego niemal 50 lat temu uzyskała pani Thatcher po zwycięstwie w Falklandach. Nic dziwnego że niektórzy zwycięzcy kandydaci konserwatywni osobiście dziękowali Corbynowi za jego wkład w ich zwycięstwo".
Co dalej z Partią Pracy? Na pewno ugrupowanie potrzebuje charyzmatycznego przywódcy. Zdają sobie z tego sprawę sami laburzyści. - Partia Pracy musi się radykalnie zmienić i mieć lidera, który naprawdę chce wygrać (...) Potrzebujemy radykalnych zmian, potrzebujemy partii i przywódcy, któremu kraj może zaufać, (...)kogoś, kto naprawdę chce wygrać, ponieważ tylko dzięki sile możemy zmienić życie ludzi - powiedziała Rachel Reeves z Partii Pracy.
opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.