Takie słowa z ust Donalda Trumpa padły, mimo że kilka dni wcześniej Boris Johnson prosił przywódcę USA o to, aby nie udzielał mu publicznie poparcia przed wyborami, które mają się odbyć 12 grudnia. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie jest politykiem popularnym na Wyspach, dlatego przywódca Partii Konserwatywnej obawia się, że oficjalne poparcie mogłoby zostać odebrane opacznie przez wyborców. Tym bardziej, że w zeszłym tygodniu wybuchła afera związana bezpośrednio z USA. Przypomnijmy - lider Partii Pracy Jeremy Corbyn ujawnił dokumenty, z których wynika, że torysi prowadzili rozmowy handlowe w celu sprzedaży NHS Stanom Zjednoczonym. Więcej można o tym przeczytać na
tej stronie.
Rozmowom na ten temat zaprzecza zarówno Boris Johnson, jak i sam Donald Trump. - Nie mamy z tym absolutnie nic wspólnego i nie chcielibyśmy tego robić. Nawet gdyby nam to zostało podane na srebrnej tacy, nie chcielibyśmy mieć z tym nic wspólnego - zaznaczył prezydent USA.
Donald Trump jest orędownikiem brexitu. Jego zdaniem skuteczne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest najważniejszą obietnicą Partii Konserwatywnej.
Amerykański prezydent przyleciał do Londynu w związku ze spotkaniem przywódców NATO. Poinformował również, że zamierza się spotkać z premierem Johnsonem, ale jeszcze nie wie kiedy.
opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.