Po jedenastu latach przykręcania kurka z pieniędzmi, Partia Konserwatywna nagle chce rozdawać pieniądze, nie zaważając na dyscyplinę fiskalną. Ugrupowanie walczy o większość z Izbie Gmin, czyli samodzielne rządy, więc obietnic z pewnością przybędzie.
Kroku dotrzymują Torysom Laburzyści, według najnowszego raportu Resolution Foundation, propozycje obu partii są niepokojące. Gwałtowny wzrost wydatków na inwestycje publiczne spowoduje ich skok do poziomu sprzed krachu finansowego w 2008 roku. Od lat 70-tych ubiegłego wieku do 2008 roku, średni poziom wydatków rządowych wynosił 37,4 proc. PKB.
Zobowiązania już złożone przez Kanclerza Sajida Javida, zwiększą odsetek rocznych wydatków rządowych do 41,3 proc. PKB do 2023 roku. A po uwzględnieniu środków, które mają zostać przeznaczone na NHS, z pewnością przekroczą 42 proc. PKB.
Gdyby do władzy doszła Partia Pracy, realizacja jej obietnic przedwyborczych oznaczałaby wydatki na poziomie 43,3 proc.
Jednym z głównych obszarów, gdzie obie partie chcą ulokować najwięcej pieniędzy, są inwestycje publiczne, które zostały obcięte w drugiej połowie kadencji Margaret Thatcher, a za rządów gabinetu Johna Majora, wynosiły mniej niż 1 proc. PKB.
Resolution Foundation podkreśla, że brytyjskie społeczeństwo znacznie zmieniło się od lat 70-tych XX wieku, przybywa osób starszych. Obecnie rządy powinny kierować największe fundusze na ochronę zdrowia oraz opiekę społeczną. „Te dwa obszary wydatków stanowiły 29 proc. wszystkich wydatków publicznych (minus odsetki od zadłużenia) w 1998 roku. Dziś stanowią 36 proc. wszystkich wydatków, w ciągu najbliższej dekady wzrosną do poziomu 44 proc., a za 50 lat będą stanowić połowę wszystkich wydatków publicznych” - czytamy w raporcie.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.