W ostatnich dniach rozmowy między urzędnikami z UE i UK zyskały na intensywności. Ich celem jest osiągnięcie porozumienia w sprawie brexitu. Nadzieje na zawarcie umowy przed 31 października wzrosły po zeszłotygodniowym
spotkaniu Borisa Johnsona z premierem Irlandii. Jednak główny negocjator ze strony UE Michael Barnier powiedział, że między Wielką Brytanią a UE pozostały „duże luki”.
Premier Finlandii Antti Rinne, który sprawuje rotacyjną prezydencję w UE, poszedł o krok dalej, mówiąc, że nie ma czasu na zawarcie porozumienia. - Myślę, że nie ma czasu, aby praktycznie i prawnie znaleźć porozumienie przed posiedzeniem Rady UE. Potrzebujemy więcej czasu - zaznaczył Rinne.
Z tą opinią nie zgadza się minister z rządu Borisa Johnsona, Robert Jenrick. Podkreślił, że poczyniono „duży postęp”, a negocjatorzy „bardzo intensywnie” pracują. - UE ma możliwość bardzo szybkich ruchów, jeśli chce. Jak każda negocjacja z UE, a właściwie każda poważna negocjacja w życiu, wszystko dzieje się w ostatniej chwili - powiedział w programie BBC Newsnight - To zawsze było skomplikowane i sprowadzało się do ostatnich godzin i dni, więc nie dziwi mnie to. Będziemy pracować całą dobę, aby to zabezpieczyć - podkreślił.
Komentarze pojawiły się, gdy negocjatorzy zintensyfikowali wysiłki, by znaleźć sposób na przełamanie impasu w sprawie irlandzkiego mechanizmu ochronnego, kluczowego czynnika w rozmowach.
W poniedziałek wicepremier Irlandii Simon Coveney wyraził nadzieję na osiągnięcie ugody przed szczytem UE, mówiąc, że porozumienie może zostać osiągnięte już w tym tygodniu.
Co z ustawą Benna?
Dwudniowy szczyt UE ma kluczowe znaczenie, ponieważ premier musi uzyskać nową umowę, którą następnie do soboty powinien zatwierdzić parlament. Jeśli nie dojdzie do tego, zgodnie z ustawą Benna, premier będzie musiał poprosić o przedłużenie terminu brexitu. Boris Johnson wielokrotnie zaznaczał, że nie zwróci się do UE z taką prośbą. Zrodziło to wiele spekulacji dotyczących tego, czy premier będzie omijał przepisy brytyjskiego prawa. Partia Pracy zagroziła, że zwróci się do sądu, aby zmusić premiera do przestrzegania przepisów.