Amy Rennie czekała na wizytę w oddziale A&E w szpitalu Derriford w Plymouth 12 godzin. W tym czasie lekarze przyjmowali osoby nietrzeźwe i pod wpływem środków odurzających - uważa kobieta.
- Nie chcę, aby ktokolwiek przeszedł przez to, co przeszłam tego dnia - mówiła serwisowi PlymouthLive - Personel zajmował się najpierw ludźmi, którzy byli pijani lub zażywali narkotyki, i to było po prostu okropne. Wiem, że nie tylko ja mogłam doświadczyć czegoś takiego. Tej nocy wiele osób jęczało z bólu - dodaje.
Amy Renne była w 10,5 tygodniu ciąży. Zgłosiła się do szpitala 2 września ok. godziny 20.00 z powodu krwawienia z dróg rodnych i bólu ramienia. Po kilku godzinach oczekiwania usłyszała od lekarza, że będzie musiała jeszcze poczekać 7 godzin, ponieważ jest spore opóźnienie w przyjmowaniu pacjentów. W tym czasie pobrano jej krew i mocz do badania.
Lekarz przyjął ciężarną kobietę dopiero ok. godziny 11.00 następnego dnia, czyli 3 września. Mimo silnego krwawienia, zrobiono jej badania dopiero ok. godziny 16.00. - Do tego momentu nie spałam całą noc, nie jadłam i czekałam w poczekalni, więc miałam dość - mówi kobieta i dodaje - W tym momencie byłam tam tak długo, że po prostu miałam ochotę płakać. Byłam głodna, sfrustrowana, zestresowana i wciąż nie wiedziałam, dlaczego tak krwawię.
Kiedy położna zrobiła usg, okazało się, że serce dziecka już nie bije. Nie wiadomo, co spowodowało poronienie, ale prawdopodobnie 12-godzinne oczekiwanie w szpitalu Derriford nie miało na to wpływu. - Niestety nic nie można zrobić, aby zapobiec poronieniu w tak wczesnym okresie ciąży - to komentarz z Plymouth NHS Trust, który zarządza Derriford.
opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.