Akcja zorganizowana przez aktywistów, zakończyła się masowym protestem w stylu „die in”, polegającym na tym, że osoby biorące w nim udział, nieruchomieją jakby były martwe. Cykliści skutecznie zablokowali centrum Londynu, a wszystko to w celu zwrócenia uwagi na potrzebę ochrony praw rowerzystów.
Protest zorganizował Extinction Rebellion we współpracy ze Stop Killing Cyclists, aktywiści podkreślali, że zbyt wielu cyklistów ginie każdego roku na ulicach stolicy, wzywając rząd do przeznaczenia funduszy rzędu 6 miliardów funtów rocznie, na rozbudowę i naprawę infrastruktury rowerowej.
Marsz rozpoczął się na Lincoln's Inn Fields, na jego czele jechały trzy konne karawany pogrzebowe, które miały symbolizować śmiertelne ofiary wypadków drogowych, rowerzystów, którzy w konfrontacji z samochodem nie mieli szans na przeżycie. Znalazły się również odniesienia do ochrony środowiska.
W karawanach znajdowały się puste trumny, na ich bokach znajdowały się hasła „wypadek”, „zanieczyszczenie”. Obok dorożek z trumnami szły osoby trzymające tabliczki, które informowały „nie zabijaj rowerzystów” i „nie bądź głupcem”, procesja poruszała się wolno, maszerowano przy dźwiękach dud.
Gdy protestujący dotarli na Trafalgar Square, uczestnicy akcji położyli się na ziemi udając martwych przez jakiś czas.
Protest miał na celu zwrócenie uwagi na niebezpieczne warunki drogowe, nie sprzyjające osobom poruszającym się rowerami, a także na potencjalne konsekwencje dla środowiska, zwłaszcza dla jakości powietrza w miastach gdzie nie ma programów zachęcających ludzi do przesiadania się na ekologiczne rowery.
Według danych Transport for London, w 2018 roku tylko w Greater London, zginęło 12 rowerzystów a 770 zostało poważnie rannych.
Tygodnik Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.