Na pokładzie Airbusa A321 linii British Airways podróżowało 175 pasażerów. Z nieznanej przyczyny tuż przed lądowaniem w samolocie pojawił się dym. - Część załogi pojawiła się w maskach tlenowych i ubraniach przeciwpożarowych, a my pasażerowie nie otrzymaliśmy żadnych wiadomości, co się dzieje - mówiła dziennikarzom BBC News jedna z podróżujących osób, Gayle Fitzpatrick z Glasgow. - Ludzie płakali i się hiperwentylowali. To było naprawdę przerażające - dodaje.
Inna pasażerka, Rachel Jupp, która leciała z dziećmi, powiedziała BBC News, że dym bardzo szybko wypełnił kabinę na ok. 10 minut przed planowanym lądowaniem. Kobieta również podkreśliła, że nie było żadnego oficjalnego komunikatu o tym, co się dzieje, kiedy biały dym wydostawał się przez system klimatyzacji do kabiny pasażerskiej.
Na pokładzie była również Lucy Brown, która w rozmowie z "Mirror Online" powiedziała, że gdyby do zdarzenia doszło kilkadziesiąt minut wcześniej, gdy samolot był jeszcze w powietrzu, lot mógłby zakończyć się tragicznie. - Zapach był nie do wytrzymania, brakowało nam powietrza, ludzie zaczęli się dusić . W samolocie były całe rodziny z dziećmi, hostessy próbowały nas uspokoić, ale nie było nic słychać - wspomina Brown.
Lądowanie przebiegło bez większych utrudnień. Gorzej było natomiast z otwarciem drzwi. Personel pokładowy nie był w stanie ich otworzyć przez kilka minut, dlatego pasażerowie musieli zjechać na pas startowy po dmuchanych zjeżdżalniach.
Rzecznik British Airways potwierdził, że "doszło do incydentu" z udziałem samolotu wykonującego lot BA422 z londyńskiego Heathrow do Walencji.
Władze portu lotniczego Heathrow nie wdrożyły procedur przewidzianych w sytuacjach kryzysowych, wstrzymały jednak ruch lotniczy na 25 minut.
opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.