MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

25/04/2019 07:33:00

Alpinizm to pokora

Alpinizm to pokora– To jest prawdziwy sport dla mnie, ale też coś więcej niż tylko sport. To są wspaniałe doznania, widoki, kontakt z naturą i drugim człowiekiem, z dala od cywilizacji. Będąc w górach czuję też wolność, mogę iść tu, mogę iść tam, gdzie chcę. W górach poznaję samego siebie, swoje granice wytrzymałość fizycznej i psychicznej – mówi Tomasz Hełka, alpinista z Londynu, który nie tak dawno powrócił z wyprawy w Karakorum, a już szykuje kolejną, w Himalaje.

W roku ubiegłym wraz z wyprawą wybrałeś się z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę na wyprawę do Karakorum. Z jakim skutkiem?

Celem naszej wyprawy był dziewiczy szczyt – Yawash Sar II, prawdopodobnie 6178 m n.p.m. W górach Karakorum, w północnym Pakistanie prawie przy granicy z Chinami. Lądujemy w Islamabadzie, stamtąd lecimy do Gilgit, później busem do Karimabadu, a stamtąd jeepami do Shimshal – 3100 m n.p.m. Po 4 dniach trekingu rozbijamy bazę na 4200 m w dolinie Ghidimis. Po dwóch dniach przenosimy się wyżej na 4900 m, żeby założyć obóz 1. Po dotarciu pod Yawash Sar II, okazało się, że będziemy musieli zmienić swój plan. Na Yawash Sar II zalegało wyjątkowo dużo śniegu, jak na tę porę roku, a po wcześniejszych świeżych opadach, których byliśmy świadkami, istniało bardzo duże zagrożenie lawinowe. Nie chcieliśmy ryzykować, ale nie myśleliśmy wracać z pustymi rękami. W tym rejonie było jeszcze trochę niezdobytych szczytów. Wybraliśmy Two Headed Mastiff – 5900 m prawdopodobnie.

W ramach aklimatyzacji wchodzimy na dziewiczą formację skalną w pobliżu Yawash Sar II, która ma 5360 m. Dwa dni później o 3 w nocy ruszamy z obozu 1. na  dziewiczy szczyt Two Headed Mastiff 5730 m. „Hunza freedom” – nazwa drogi, po 10 rano jesteśmy na szczycie. Wracamy do bazy do luksusu, kasza i koza na obiad. W drodze powrotnej do Shimshal, 3 dni później zakładamy obóz 1. – 4640 m na brzegu zamarzniętego jeziora pod Lal Siran Katethk Sara. Na drugi dzień stajemy na szczycie – też pierwsze wejście w historii! Nową drogę nazywamy „Polish independence 1918”. GPS pokazuje wysokość 5460 m Lal Siran Katethk Sar. Po zejściu, na drugi dzień, idziemy już w dół do Shimshal i kończymy wyprawę. W wyprawie brali udział Wiktor Jurasz – Żywiec, Paweł Kułaga – Kielce, Bogusław Magrel – Ząbkowice Śląskie, Anna Migdał – Bochnia, Jan Pecka – Kwidzyn, Dawid Plewczyński – Gniezno, Monika Szławieniec-Reczuch – Jawor, Sławomir Wiktor – Nowy Sącz, ja czyli Tomasz Hełka Chorzów/Londyn oraz członkowie zespołu pakistańskiego: Karim Hayat – Karimabad i Rahmat Ullah Baig – Shimshal.

Na przygotowanie się miałem 2,5 miesiąca. To był  istny kocioł jak sobie przypomnę. Wiza, sprzęt, który sprowadzałem z Polski, no i do tego musiałem trenować. Byłem na nogach od 5 rano do 22.00-23.00. Zdarzało się, że z siłowni i basenu wychodziłem po 22.00.  Było trochę stresu i zmęczenia, ale było warto.


Skąd wziął się pomysł, by z Londynu z okazji 100-lecia wybrać się na tego typu wyprawę?

Od kilku lat jestem członkiem Polskiego Klubu Alpejskiego, jest to stowarzyszenie sportowe i to klub organizował wyprawę. Pomysłodawcą był Bogusław Magrel, prezes klubu, mój instruktor i jeden z założycieli klubu. A mnie przekonała Monika Szławieniec-Reczuch, moja partnerka od liny, jak wróciłem do Londynu z Tatr Słowackich, gdzie byliśmy razem. W sumie gdyby nie Monika, to bym nie pojechał. Przed wyprawą najwyżej byłem na 2700 m, ale zimą. W końcu była to wyprawa na dziewiczy 6-tysięcznik w Karakorum. Wiedziałem, że trzeba będzie być dobrze przygotowanym fizycznie ale nie miałem pojęcia jak się zachowa mój organizm na takiej wysokości. Ale decyzję podjąłem szybko po rozmowie z Moniką, telefon do Bogusia czy mogę jechać, a on mi dał zielone, bo mnie znał ze szkoleń. No i dołączyłem do wyprawy jako ostatni, na 2,5 miesiąca przed.

Jak to się stało, że zainteresowałeś się alpinizmem? Jakie były początki?

Od 7. roku życia trenowałem sporty przez prawie 10 lat – akrobatyka, pływanie, karate, piłka nożna i koszykówka. W góry jeździłem od dziecka, jeździłem też na narty. Zawsze mnie góry przyciągały do siebie, a interesowały mnie te wysokie. Himalaizm, Jurek Kukuczka, „Historia polskiego himalaizmu”, którą mam bardzo bogatą... Kilka lat temu postanowiłem, że będę jeździł w góry i się wspinał. Lubię adrenalinę i wyzwania. A ten sport daje to wszystko. Zacząłem od szkolenia z alpinizmu z P.K.A. (Polskim Klubem Alpejskim – dop. DZ) w Tatrach Wysokich na Słowacji. I od tamtego czasu jeżdżę w góry i wspinam się w lodzie.

W jaki sposób pielęgnujesz swoją pasję na Wyspach Brytyjskich?

W Londynie staram się trenować na siłowni; są też basen, bieganie i ścianki wspinaczkowe. Jak na razie jeździłem w Tatry Wysokie, głównie na Słowację zimą, tam trenowałem z klubem na szkoleniach. Miałem jechać dwa razy w Alpy, ale się nie udało. Z ostatniego wyjazdu musiałem zrezygnować, bo wybrałem Karakorum. Ponad miesiąc temu trenowaliśmy z Moniką wspinanie w lodzie i biwak bez namiotu w Tatrach Wysokich. A w Londynie będę teraz trenował z Łukaszem Iwanem na ściankach. Mieliśmy jechać razem na szkolenie tej zimy w Tatry, ale niestety nie mogłem pojechać z Łukaszem i pojechał sam. Na pewno wybierzemy się razem, tu, gdzieś na Wyspach. Ale to pewnie po Pakistanie.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska