Twardy Brexit oznacza spore problemy dla importu towarów z krajów Unii Europejskiej. Dotyczy to m.in. żywności, którą UK importuje z UE. W sytuacji opuszczenia Wspólnoty bez porozumienia, Wielka Brytania rozważa opcję nawiązania współpracy z innymi krajami, w tym ze Stanami Zjednoczonymi. Mogłoby się to łączyć z obniżeniem standardów jakości żywności.
Europejskie muzeum rolnictwa
Pod koniec zeszłego tygodnia Stany Zjednoczone opublikowały swoje cele dotyczące możliwej umowy handlowej z Wielką Brytanią. USA wezwały Zjednoczone Królestwo do pełnego otwarcia rynku dla amerykańskich produktów, w tym do zniesienia sanitarnych i fitosanitarnych standardów wobec towarów importowanych, w tym drobiu i wołowiny.
Mycie kurczaków chlorem i karmienie bydła paszami z hormonami to przyszłość hodowli - uważa ambasador USA w Wielkiej Brytanii Woody Johnson i podkreśla, że Unia Europejska, zakazując takich praktyk, skazuje się na bycie „muzeum rolnictwa". Po brexicie Wielka Brytania będzie mogła sama regulować zasady jakości żywności, nie będzie musiała respektować norm unijnych.
Amerykański ambasador wypowiedział się na łamach dziennika „The Telegraph". Napisał, że obawy dotyczące amerykańskich norm żywnościowych według których są one niskie, są „mitami" i częścią „kampanii oszczerstw", mającej na celu przedstawiać amerykańskie rolnictwo w najgorszym możliwym świetle.
Rząd: Utrzymamy obecne normy
Czołowy zwolennik Brexitu, George Eustice, który w zeszłym tygodniu zrezygnował z pracy w Ministerstwie Środowiska, Żywności i Wsi, napisał w „Guardianie", że Wielka Brytania nie powinna podpisywać umowy, która zmniejszyłyby standardy żywnościowe, ponieważ mogłoby to nadać wolnemu handlowi negatywnego znaczenia.