Hiszpański premier Pedro Sánchez wielokrotnie już krytykował poczynania Theresy May. W swoim wystąpieniu w parlamencie stwierdził, że aby myśleć o opóźnieniu Brexitu na mocy artykułu 50., brytyjski rząd musi spełnić określone warunki.
Theresa May we wtorek zapowiedziała, że rząd będzie wnioskował o dodatkowe dwa miesiące, jeśli Izba Gmin 13 marca nie przegłosuje umowy brexitowej. Pedro Sánchez szykuje się już do kwietniowych wyborów i na pewno nie będzie chciał być kojarzony z premierem, który opóźnia Brexit. Sam zresztą wiele razy podkreślał, że Brexit to katastrofa dla UK i cała ta przygoda skończy się twardym lądowaniem. Premier twardo odrzuca propozycje zmian w obecnym projekcie umowy i nie zgadza się na zmianę zapisów dotyczących granicy irlandzkiej.
- Oczywiście nie zamierzamy przeciwstawiać się próbom ewentualnego przedłużania procesu Brexitu, jednak, jeśli się na to zgodzimy, to musimy najpierw ze strony brytyjskiego rządu zobaczyć jasną perspektywę dalszego rozwoju wypadków. Przedłużająca się niepewność poprzez odraczanie terminów nie jest rozsądną ani pożądaną taktyką – mówi Sánchez.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.