Z opaską na oczach
Poznali się sześć lat temu podczas wycieczki do Peak District, organizowanej przez Polską Grupę Turystyczno Krajoznawczą.
– Tego dnia w pracy trochę mi się przedłużyło i ledwo zdążyłem na autobus z Victorii. Ania była w środku, potem opowiadała, że zapamiętała jak wskakiwałem zdyszany, na ostatnią chwilę. Okazało się, że mamy wspólnego kolegę Konrada i mnóstwo tematów do rozmów, od razu między nami zaiskrzyło – nie ukrywa Mateusz.
Na pierwszą randkę wybrali się na wycieczkę rowerową tandemem wzdłuż kanału Lee, a na kolejną motorem nad morze do Brighton. Od tamtej pory wiele razem doświadczyli. W 2014 roku uczestniczyli w biegu charytatywnym „Blindfold Run” w londyńskim parku olimpijskim, na rzecz ludzi niewidomych.
– 10 kilometrów, ponad 150 par, ja biegłam z opaską na oczach, a Mateusz mnie prowadził. Impreza była rano, lało jak z cebra, a kiedy tylko skończyliśmy wyszło słońce. Na szczytny cel zebraliśmy prawie 1000 funtów, z wielkim wsparciem naszego chóru – mówi Ania, a Mateusz wspomina sytuację sprzed roku, kiedy złamał rękę i trafił do szpitala w którym pracowała jego narzeczona. Jej oddział znajdował się piętro wyżej nad salą w której go umieszczono, a ona codziennie odwiedzała ukochanego w swoim służbowym mundurku.
Złote obrączki
W Londynie uwielbia Royal Albert Hall – za niepowtarzalne letnie koncerty muzyki klasycznej oraz Centrum Jezuitów na Mount Street, gdzie organizowane są świetne warsztaty z rozwoju osobistego, duchowego oraz psychologii. Odrębna sprawa to Epping Forest, z uroczym małym kościółkiem w sercu lasu i kawiarenką gromadzącą motocyklistów. To jej idealne miejsce do biegania i na jazdę rowerem.
Z kolei najbliższa sercu Mateusza jest wioska olimpijska. Lubi chodzić do pubów i kawiarni znajdujących się wzdłuż pobliskiego kanału Lee, a swoją czterdziestkę razem Anią, która jest jego rówieśniczką, uczcili zjechaniem z wieży Mittal Tower. Niezapomnianym przeżyciem był też koncert zespołu AC/DC na stadionie olimpijskim.
– Z Anią świetnie się uzupełniamy, ale nie jesteśmy jak dwie krople wody. Ona woli biegać, a ja jeździć rowerem. Ona nie lubi wody, za to ja korzystam z każdej okazji żeby popływać albo zaliczyć rejs statkiem. Ona nie pije mocnej kawy, alkoholu i nie spożywa ostrych przypraw, a ja i owszem. Razem dzielimy zamiłowanie do śpiewania i muzyki, chociaż ja wolę jazz, a Ania klasykę – wylicza Mateusz.
Jednak, mimo różnic, przeżyli wystarczająco dużo, w różnych sytuacjach, żeby wspólnie się dotrzeć i dojść do przekonania, że chcą razem iść przez życie. W tym roku planują się pobrać. To ma być mały ślub dla garstki przyjaciół i najbliższej rodziny.
A jak spędzą walentynki? – Nie obchodzimy ich z jakimś szczególnym namaszczeniem. Wybieramy się na urodziny dyrygentki naszego chóru, podczas których nie zabraknie śpiewu i fajnego klimatu w większym towarzystwie. Walentynki, owszem, to miłe święto, ale nasza miłość kwitnie każdego dnia – mówią zgodnie Ania i Mateusz…
Piotr Gulbicki, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.