MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/01/2019 06:52:00

Polak z Poznania, grawer Wimbledonu

Najpierw na adres jego domu niedaleko Poznania przychodzi mail z prośbą o stawienie się w Wielkiej Brytanii. To znak, że pora szykować się do długiej drogi.

Wtedy Roman zaczyna przygodę z fachem, który stał się na dekady jego wielką pasją. Rozpoczął jako niezależny grawer w biżuterii Halfhide w Merseyside. Było to miejsce, w którym po raz pierwszy położył ręce na kultowych trofeach Wimbledonu.

Sztućce i trofea Wimbledonu

Ten nowy fach wciągnął go bardzo szybko, z czasem stał się w nim niedoścignionym mistrzem. To było jednak potem, najpierw bowiem umieszczał przeróżne znaki i wzorki na dostarczanych sztućcach na Wimbledon. W 1979 roku zaczął grawerować nazwiska na tenisowych trofeach. I tak przy nich pozostał na kolejne lata, nawet wtedy, gdy wreszcie znowu wrócił do ojczyzny, tym razem już na stałe.

Jego rodzina rozpoczęła kontakt z krajem w roku 1989, gdy nastąpiła zmiana ustroju. Żółtowski wraz z siostrą i bratem zaczęli starać się o zwrot zagrabionemu im mienia. Stanęło wreszcie na tym, że odkupili bezprawnie zabrany im dom i dopięli swego.

Mogli wreszcie wrócić po raz drugi do Polski, choć brat i siostra Żółtowskiego już nie żyli. Było to w roku 1995. Do dziś Roman Żółtowski mieszka pod Poznaniem z żoną i synem.

Nie zerwał wtedy jednak kontaktów z organizatorami najbardziej prestiżowego tenisowego turnieju świata. Jeszcze nie dawno na dany sygnał ruszał samochodem latem do Wimbledonu. Jak sam wspomina jego życie składało się z czasu przed i po Wimbledonie, on tylko czekał na sygnał, by ruszać w drogę.

Nieubłaganie zbliżał się kres jego życiowej przygody. Żółtowskiemu stuknęła bowiem „osiemdziesiątka” i postanowił spasować. Jego dzieło przejęli ci, którzy współpracowali z nim wiele lat, uczyli się od niego niecodziennego fachu, podpatrywali jak pracuje.

Brytyjscy fachowcy wiedzieli, że prędzej czy później będą musieli przejąć pałeczkę po znakomitym polskim mistrzu. Dlatego w ostatnich  latach jeszcze bardziej z nim współpracowali, by działać potem tak jak on. Obecny zespół składa się z trzech grawerów, przejęli po Polaku robotę. Wszyscy przyznają zgodnie, że bez Romana Żółtowskiego, bez jego dziesięcioleci niestrudzonego poświęcenia i wielu godzin spędzonych na drodze, trofea Wimbledonu nie miałyby tej samej magii. Obecny zespół mówi tak: wykorzystujemy jego bezbłędną pracę, która stała się dla nas inspiracją i dzięki temu dziedzictwo Żółtowskiego jako głównego rzemieślnika Wimbledonu, żyje dalej.

Tomasz Marzec, MojaWyspa.co.uk

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska