Gospodarze wygrali w sobotni wieczór 4-2, rewanżując się za przegraną z „Gieksą” w takim samym stosunku w listopadzie, w półfinale Continental Cup, na tym samym lodowisku.
Katowiczanie nie powtórzyli błędu z piątkowego meczu z kazachskim Arłanem Kokczetaw (wynik: 2-4), gdy na początku wykazali się brakiem koncentracji i pewną niemrawością, wskutek czego pierwszą tercję przegrali 0-3. Wczoraj od startu dotrzymywali kroku faworyzowanym „Gigantom”, odpowiadając akcją za akcję. Szczęście najpierw uśmiechnęło do miejscowych, którzy objęli prowadzenie na niecałe dwie minuty przed przerwą.
Wicemistrzowie Polski fantastycznie rozpoczęli i zakończyli drugą odsłonę. Wyrównali zaledwie 14 sekund po wznowieniu gry, zaś na drugiego gola Belfastu (padł w 32. minucie) odpowiedzieli na 9 sekund przed zjazdem do szatni na drugą przerwę.
Największy wpływ na wynik miały dwa wydarzenia z trzeciej tercji. Gospodarze zrobili to, co katowiczanie w poprzedniej odsłonie i trafili do siatki 15 sekund po powrocie do gry. A na pięć minut przed końcem, wciąż przy wyniku 3-2, Jakub Wanacki z GKS-u za zagranie wysokim kijem został odesłany na ławkę kar nie na dwie minuty (zwyczajowa „pokuta”), a na cztery, więc w ostatniej fazie gry śląski zespół musiał gonić wynik w osłabieniu. Na dodatek w 58. minucie przewinienie popełnił też Martin Cakajik i katowiczanie grali w trzech na pięciu. Szansa na wyrównanie była już tylko teoretyczna; zamiast tego, padł czwarty gol dla Giants.
W samej końcówce trener GKS-u żywiołowo protestował przeciwko decyzjom sędziów i ci odesłali go do szatni, a polska drużyna otrzymała kolejną karę (2 + 20 minut).
„Gieksa” musi więc jeszcze poczekać na pierwsze w historii europejskie trofeum. Dziś o g. 13 zagra o trzecie miejsce z białoruskim HK Homel. Zwycięstwo przyniesie klubowi 20 tysięcy dolarów, w razie porażki otrzyma on 10 tysięcy.
Garść personalnych ciekawostek przed dzisiejszym meczem: Mikołaj Łopuski, napastnik GKS-u (dwa lata temu gracz Milton Keynes Lightning), może znów zetknąć się z obrońcą Jewgienijem Goraninem. Obaj grali w meczu Tychy - Szachtar Soligorsk w półfinale PK w 2015 r. Bramkarz Kevin Lindskoug, jako rezerwowy golkiper duńskiego Rungsted IK, w ub. sezonie uczestniczył w tym samym turnieju PK, co obrońca Jegor Iwanow w barwach Junosti Mińsk.
W porównaniu z listopadowym półfinałem bieżącej edycji rozgrywek, homelski klub stracił m.in. defensora Aleksandra Jeronowa, który na początku stycznia przenisł się do GKS-u Tychy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.