Taki scenariusz jest możliwy, jeśli dojdzie do tzw. Brexitu bez umowy. Jednym z efektów takiego rozwiązania będą ogromne korki na granicach i poważne zakłócenia w płynności ruchu granicznego między Dover i Calais.
Co prawda minister Michael Gove próbuje uspokoić rolników, którzy obawiają się kilometrowych korków z ciężarówkami wypełnionymi np. żywymi zwierzętami hodowlanymi. Pojawiły się obawy, że w wielokilometrowych kolejkach zwierzęta wywożone na ubój z UK będą masowo padać.
Zdaniem Gove’a nie będzie aż tak źle, jednak ruch między Dover i Calais na pewno będzie skomplikowany. – Rolnicy mają prawo do obaw, bo jeśli dojdzie do Brexitu bez umowy, ruch graniczny w tym miejscu z pewnością zwolni i będzie dochodziło do wielu sytuacji problemowych i długich kolejek. Przynajmniej na początku – mówi Gove.
Podwyżka cen
Z racji tego, że Wielka Brytania importuje aż połowę żywności sprzedawanej w brytyjskich sklepach, istnieje poważne ryzyku, że paraliż na linii Dover i Calais wpłynie na wzrost cen artykułów spożywczych.
- Jeśli zakłócenia w Dover i Calais będą poważne, może się zdarzyć tak, że w górę pójdą ceny zwłaszcza produktów z krótką datą przydatności do spożycia. Będziemy się starali minimalizować takie zagrożenie, pracujemy nad alternatywnymi drogami transportu tego typu towarów, pojawił się pomysł przekierowania statków płynących z Hiszpanii. Miałyby one trafiać do innych portów niż Dover czy Calais – dodaje Gove.
Brexit bez umowy to nie tylko problemu z importem towarów do UK. Zmiana statusu Wielkiej Brytanii jako kraju, który nie będzie już w unii celnej, oznacza także nowe stawki celne związane z eksportem. Na przykład plastik i inne odpady, które opuszczają UK w kierunku krajów UE będą obłożone wyższą taryfą, 12 procentową. Może się zdarzyć też tak, że wrócą ponownie na Wyspy, jeśli Unia Europejska uzna, że nie spełniają one określonych wymogów. Pamiętajmy o tym, że Wielka Brytania eksportuje 91 proc. opadów nadających się do recyklingu.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk