Jazda po śmierć
Okoliczności dramatu były takie: 31-letnia dziś Marta Herda prowadziła samochód, który przebił przydrożne bariery i runął do morza. Ona się uratowała, ale jej pasażer, Csaba Orsos utonął.
Śledczy wykazali, że wypadek, do którego doszło pięć lat temu nie był przypadkowy, został sfingowany przez Polkę. W ten sposób chciała się pozbyć natrętnego faceta, który się do niej zalecał i roił sobie, że Marta zostanie jego żoną. I to, zdaniem śledczych jej się udało.
Za skazaną i odsiadującą w Dublinie Martą murem stoi jej rodzina. Starają się pomóc skrócić wyrok, wniosek w tej sprawie złożyli już do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Monika Łyżwa, siostra Marty, mówi, że to ostatnia nadzieja skazanej, która przeżyła ostatnią sądową batalię.
Irlandzki Sad Najwyższy odrzucił bowiem jej apelację, podtrzymano dożywocie orzeczone przez sąd niższej instancji. Teraz nadzieja w europejskim trybunale. Ale tam sprawa może być rozpatrzona za trzy-cztery lata, może jeszcze później. A to oznacza długi pobyt za kratami, który Marta wypełnia sobie nauką, chce skończyć maturę, no i napisała książkę
Jej bliscy twierdzą, że wniosek do europejskiego trybunału jest zasadny, bo irlandzki sąd popełnił wiele nieprawidłowości, sprawa powinna być dokładnie zbadana. Liczą, że Marta opuści więzienie w Dublinie, w którym odbywa karę.
Polka pracowała jako kelnerka w irlandzkim Arklow. W 2013 podwoziła rano swego znajomego i jej samochód wypadł z trasy, przebił barierki przy plaży i runął do zatoki. Marta wydostała się z auta, bo miała otwarte okno i fale rzuciły ją na kamienisty brzeg. Zapis kamer monitoringu pokazał, jak Polka po wypadku zmoczona z trudem idzie po plaży i trzęsie się z zimna.
„Mordercza królowa lodu”
W tym czasie Csaba Orsos tonął. Pochodzący z Węgier mężczyzna nie miał szans, okno w aucie po jego stronie było zamknięte, na dodatek nie tylko nie potrafił pływać, ale panicznie bał się wody. Dlatego śledczy uznali, że nie był to wypadek, tylko zabójstwo z premedytacją, a media okrzyknęły Martę „Ice queen killer", „morderczą królową lodu". Prokuratura oskarżyła ją o zabójstwo, w tle była chęć pozbycia się natrętnego, zakochanego Węgra.
Sądy dwóch instancji uznały argumentację prokuratorów, że samochód wpadł do wody z otwartym oknem od strony kierowcy, a Polka mimo chłodu była lekko ubrana, co oznaczało, że planowała mord. Na nic zdały się wysiłki adwokata, który w apelacji przekonywał, że nie dokonano analiz samochodu, a najważniejsze, nie zapewniono Marcie tłumacza.