Późnym wieczorem 14 listopada premier Theresa May ogłosiła, że jej rząd przyjął projekt porozumienia z Brukselą w sprawie Brexitu. May nazwała projekt „najlepszym jaki udało się wynegocjować”. Inaczej uważają poszczególni ministrowie. Na drugi dzień do dymisji podała się czwórka ministrów - odpowiadający za ministerstwo ds. Brexitu Dominic Raab, minister pracy i emerytur Esther McVey oraz zastępczyni Raaba i sekretarz ds. Irlandii Północnej.
Raab podkreślił, że „nie może z czystym sumieniem poprzeć warunków umowy z UE”. Podobnie McVey nie zgadza się z treścią dokumentu, który przedstawiła premier Theresa May. Jej zdaniem nie szanuje ona wyniku referendum w sprawie wyjścia z UE. McVey podkreśliła, że dalsze piastowanie stanowiska w rządzie byłoby nieuczciwe wobec Brytyjczyków i wobec samej siebie.
Możliwe, że dymisji będzie więcej. Wczorajsza burzliwa narada premier z członkami rządu trwała pięć godzin.
Co w dokumencie?
Liczy on 585 stron. Zawiera m.in gwarancje praw dla obywateli UE mieszkających na Wyspach, w tym prawie miliona Polaków. Ponadto Wielka Brytania zobowiązuje się do wypłacania składek do unijnego budżetu, z którego pieniądze będą przekazywane krajom członkowskim do 2023 r. Inną sporną kwestią jest zapis, że między 29 marca 2019 r. (data brexitu) a grudniem 2020 r. całe Zjednoczone Królestwo pozostanie tymczasowo w unii celnej z Unią Europejską, by zapobiec powrotowi twardej granicy między Irlandią a Irlandią Północną. Dokument uwzględnia również najnowsze ustalenia negocjatorów obu stron dotyczące rozwiązania problemu przyszłej granicy irlandzkiej.
Dalsze kroki na drodze do opuszczenia Unii Europejskiej, to uzyskanie akceptacji wstępnej wersji umowy ws. Brexitu ze strony przywódców pozostałych 27 państw członkowskich UE. Tym zajmą się liderzy państw unijnych 25 listopada na nadzwyczajnym szczycie, który zwołał przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Umowę musi ponadto zaakceptować Parlament Europejski oraz parlamenty narodowe, łącznie z Westminsterem.
Wotum nieufności
Nie wszystkim podoba się taki bieg wydarzeń. Przywódca eurosceptycznej frakcji Partii Konserwatywnej Jacob Rees-Mogg podpisał list, w którym domaga się głosowania nad wotum nieufności dla premier Theresy May jako liderki torysów. Teraz wystarczy, że do przewodniczącego parlamentarnej tzw. komisji 1922 (zrzeszającej deputowanych Partii Konserwatywnej bez stanowiska w rządzie) Grahama Brady'ego wpłynie 48 listów (15 proc. klubu parlamentarnego) popierających brak zaufania do premier May. Jak spekulują brytyjskie media - wszystko jeszcze może się zdarzyć ponieważ w Partii Konserwatywnej grupa eurosceptyków liczy ok. 60 osób. Jeśli doszłoby do głosowania i premier May zostałaby odsunięta od roli lidera partii, przestałaby również pełnić funkcję premiera rządu.
Na razie na takie spekulacje zareagował przede wszystkim funt szterling - po dzisiejszych dymisjach i liście Jacoba Rees-Mogga odnotował największy spadek od roku.
opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Dzisiaj dużo dzieje się na brytyjskiej scenie politycznej w związku z Brexitem. Po tym, jak rząd przyjął projekt w sprawie wyjścia UK z UE, dymisję złożyła czwórka ministrów, a eurosceptyczni posłowie Partii Konserwatywnej chcą pozbawić Theresę May funkcji lidera torysów, a co za tym idzie – premiera UK.
