MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/10/2018 09:15:00

Felieton: Przymusowa homofilia

Felieton: Przymusowa homofilia„Żyj i pozwól żyć” to wspaniała zasada, którą coraz trudniej się kierować. Żyjemy w czasach, w których życzliwa obojętność musi ustąpić miejsca nakazowej akceptacji i prewencyjnej preferencji. Kierowanie się własnymi sympatiami i antypatiami nawet bez szkodzenia innym może zaprowadzić nas przed sąd.
Jednym z pierwszych pytań, jakie można usłyszeć od homofilów – lub osób z innych powodów poczuwających się do obrony „środowisk LGBT” – w reakcji na homosceptycyzm, jest „ale co właściwie masz do gejów?”. Stykałem się z nim parokrotnie, nie dlatego, że jestem homofobem. Fobem to mogę być najwyżej arachno- lub agora-, o ile lękam się pająków lub rozległych przestrzeni. W spektrum emocji, jakie odczuwam bądź odczuwałem względem osób homoseksualnych, strach raczej nie figuruje. Zdarza się natomiast sympatia – jeśli osoba homoseksualna jest również osobą sympatyczną.

O ile homofobem nie jestem, o tyle homosceptyczny bywam. Mimo to na pytanie „ale co ty właściwie masz do gejów?” odpowiadam zwykle, że do gejów to właściwie nic. Jeśli ktoś odniósł takie wrażenie, może to wynikać z faktu, że mam coś – coś w rodzaju braku sympatii – do gejozy: formacji kulturowej stawiającej interesy gejów ponad interesami reszty społeczeństwa. Ponieważ napisałem „właściwie nic”, a nie po prostu „nic”, wyjaśnię że pewne gejowskie praktyki wydają mi się niesmaczne, więc doceniam, gdy geje nie próbują epatować nimi osób postronnych (zarówno w przestrzeni fizycznej, jak i kulturowej).

Podobne odczucia w naturalny sposób podziela heteroseksualna większość (nie przepytałem całej ludności Polski, ale stosunek większości moich znajomych jest w tej kwestii jednoznaczny i uważam go za reprezentatywny dla większości swoich rodaków, tym bardziej że nie otaczam się prawakami z definicji przecież faszystowskimi). Homoseksualiści, którzy z takim zacięciem bronią demokracji, np. przed PiS-em lub inną „skrajną prawicą”, powinni więc uszanować tę „większościową” wrażliwość i nie narzucać jej swojej, powiedzmy, estetyki i moralności. Chyba że są zwyczajnymi bojówkarzami o interes własnej sprawy, a zdanie większości mają w poważaniu.

Na to, że tak jest, wskazuje wiele zdarzeń. Wśród niedawnych godny uwagi jest przypadek z Poznania. Na początku października tamtejszy sąd okręgowy wydał prawomocny wyrok, w którym rozstrzygnął spór między lokalnym instruktorem krav magi a Grupą Stonewall – stowarzyszeniem organizującym gej parady oraz w inny sposób reprezentującym interesy osób o wesołym usposobieniu. Stowarzyszenie chciało zaangażować instruktora do przeprowadzenia kursu samoobrony. Ten początkowo wyraził zainteresowanie, ale gdy zorientował się, co w trawie piszczy – odrzucił zlecenie. „Nie popieram związków męsko-męskich, tym bardziej wychowujących dziecko. Nie chcę wchodzić w dyskusję publicznie, nie chcę nikogo potępiać, ale też nie chcę być utożsamiany z czymś pod czym się nie podpisuję” – napisał w mailu do niedoszłego klienta. Konkretnie, ale kulturalnie.

Niestety stowarzyszenie Stonewall nie uszanowało „odmienności” instruktora i nie pozwoliło mu pójść za głosem własnego sumienia. Sprawa trafiła do sądu, który bez rozprawy uznał, że instruktor złamał prawo i wlepił mu 500 zł grzywny. Instruktor odwołał się do wyroku, ale niczego nie wskórał, z wyjątkiem tego, że nabawił się dodatkowych kosztów postępowania. Zdaniem adwokat z Kampanii Przeciwko Homofobii reprezentującej Stonewall, „Sąd w Poznaniu postawił tamę dyskryminacji i jednoznacznie rozstrzygnął, że osoby nieheteroseksualne mają prawo do równego traktowania, a przekroczenie tej zasady stanowi wykroczenie”.

Argument o równym traktowaniu jest demagogiczny, bo równe traktowanie powinny zapewniać instytucje państwowe, a nie prywatne firmy. Jeśli prowadzę interes, powinienem móc adresować swoją ofertę do kogo chcę, ponosząc z tego tytułu konsekwencje biznesowe. Jest także idiotyczny, bo rodzi szereg absurdów. Gdyby konsekwentnie podążać za równościowa logiką, podobnymi sankcjami należałoby objąć np. organizację kursów tańca lub zajęć fitness tylko dla kobiet, a więc wykluczających mężczyzn. Należałoby również zdelegalizować selekcję na knajpianych bramkach z powodu ryzyka dyskryminacji ze względu na odmienność taką czy śmaką (czy jest już fachowe określenie na dyskryminację ze względu na urodę bądź ubiór?). Również podziały płciowe w sporcie byłyby nie do utrzymania. No bo czy fakt, że na po murawie biega 22 facetów i ani jedna kobieta nie jest przejawem szowinizmu? A już na marginesie – można postawić pytanie, co by było, gdyby poznański instruktor krav magi był muzułmaninem i dlaczego jest zupełnie jasne, co by było.

Problem z gejozą jako zjawiskiem psychospołecznym polega na tym, że jest ono zaprogramowane do ekspansji (kulturowej, chociaż cholera wie, co przyniesie popularyzacja zapłodnienia in vitro w połączeniu z mechanizmami inżynierii genetycznej – być może w przyszłości homopary będą się domagały ustanowienia kwot na produkcję homoseksualnych noworodków). A ekspansja to podbój, okupowanie terytoriów obecnie zajętych przez inne populacje lub, w tym przypadku, normy i wartości – jak te, które definiują rodzinę jako związek mężczyzny i kobiety, a rodziców jako matkę i ojca. Ma ono zatem charakter agresywny, inwazyjny. Podporządkowuje sobie instytucje i pozyskuje narzędzia prawne, by zwiększyć swój wpływ na rzeczywistość społeczną, polityczną, a nawet – jak ilustruje wyżej opisany przypadek – ekonomiczną.

Dalszy pochód homokultury zaowocuje stanem rzeczy, w którym jakikolwiek sprzeciw wobec wartości kojarzonych z homoseksualizmem będzie podpadał pod paragraf. W ten sposób można nawet doprowadzić do delegalizacji religii, potępiającej przecież związki jednopłciowe w sposób dogmatyczny. Coraz częściej zresztą odnoszę wrażenie, że to jeden z celów obecnego regresu obyczajowego.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 4)

vlade

26 komentarzy

22 październik '18

vlade napisał:

Ps. Z telefonu pisalem i literówek kilka a nie ma edycji.
To byłem ja Jarzabek...

profil | IP logowane

vlade

26 komentarzy

22 październik '18

vlade napisał:

3.
Z punktu widzenia natury to nie ma znaczenia jakie nazewnictwo stosujemy. Jednak z ludzkiego punktu widzenia nazewnictwo jakie przyjmujemy powinno być adekwatne do warunków w jakich żyjemy i nie komplikować a ułatwiać życie. Nie po to człowiek wymyślił słowo homo sapiens aby teraz stawać się homo stultus.

profil | IP logowane

vlade

26 komentarzy

22 październik '18

vlade napisał:

2.
Jeśli ktoś ma problem z zidentyfikowaniem problemu to można się posłużyć przykładem kobieta i mężczyzna. Jeśli dodamy zmiany w znaczeniu że każda z płci może się nazywać jak uzna za słuszne to wtedy łatwo sobie wyobrazić chaos jaki to spowoduje zaczynając od prozaicznej rzeczy jak toaleta a kończąc na chodzby na badaniach okresowych dla kobiet/mężczyzn, bo czemu mężczyźnie zwanym kobietom nie wyskac skierowania do ginekologa. Śmieszne z pozoru ale w praktyce takie są konsekwencje braku logiki w nazewnictwie.
W dzisiejszym świecie byle pierdola może mieć prawo autorskie a jedno z najstarszych związków jaki jest związek kobiety i mężczyzny nie może mieć prawa do swojej nazwy czyli małżeństwa. Oczywiście argument że świat się zmienia mógłby być argumentem jeśli to dotyczy rzeczy błahych. Nazwy się kształtują zmieniają rozbudowywana. Tutaj jednak zmiana dotyczy rzeczy podstawowej w naszej naturze i człowiek zanim zaczął używać słowa małżeństwo instynktownie wiedział czym ono jest.

profil | IP logowane

vlade

26 komentarzy

22 październik '18

vlade napisał:

Myślę że mogles dodać że podobny mechanizm dotyczy małżeństwa. Na początku były związki partnerskie, potem zaczęto używać słowa małżeństwo. W Polsce jeszcze to nie funkcjonuje ale w paru krajach juz tak. Na początku rozchodzilo się o uznanie samego związku i przynależnych mu praw równym prawom małżeńskim. Tu zgoda, ale właśnie tak ja piszesz gejoza poszła o krok dalej, ekspansja na nazewnictwo w tym przypadku małżeństwo. I nie to człowiek ze mnie ciemny, zacofany. Staram się szukać logiki w całym tym postępowaniu. A logiki nie ma moim zdaniem. Bo jeśli zaczynamy dopisywac/dodawać do istniejących znaczeń nowe elementy to jest to zmiana zupełna całego systemu. W tym przypadku małżeństwa. Wszystkie dzieła literatury, kinematografii i oczywiście prawo które wspomina o małżeństwie można wyrzucić do przysłowiowego kosza. Do tej pory funkcjonująca definicja małżeństwa została zastąpiona nową która w zasadniczy sposób zmienia obraz/znaczenie każdego zapisu wyżej wymienionego.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska