MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

15/10/2018 08:31:00

Felieton: Seksizm w służbie nauki

Felieton: Seksizm w służbie naukiBaczcie, byście wyznawali właściwe poglądy. W przeciwnym razie możecie zafundować sobie wylotkę z pracy z wilczym biletem na dokładkę. Nie uchronią was przed tym nawet wybitne osiągnięcia. Ideologiczne faux pas unieważni najcenniejsze pozycje w waszym CV.
Doświadczył tego – jak jakiś niekumaty – prof. Alessandro Strumia, fizyk teoretyczny z Uniwersytetu w Pizie. Strumia był również współpracownikiem Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN, prestiżowej instytucji zajmującej się zderzaniem cząsteczek, poszukiwaniem bozonów i otwieraniem portali czasoprzestrzennych do innych wymiarów. Był, no bo już nie jest. Bo jak jakiś pierwszy lepszy niekumaty wystąpił z referatem, w którym rażąco naruszył standardy politycznej poprawności.

Ba, nie tyle rażąco naruszył, ile frontalnie je zaatakował, wieńcząc tym samym dalszy rozwój swojej kariery zawodowej. Cóż za szaleństwo! Porywać się z logiką na największe świętości – to nie może się dobrze skończyć. Być może jednak Strumia liczył się z konsekwencjami i po prostu złożył swoje nazwisko na ołtarzu walki o zdrowy rozsądek? Jeśli tak – szapoba mu za odwagę. W środowisku naukowym takie występy nie przekładają się na wzrost popularki i notowań, jak w życiu politycznym (innymi słowy, Strumia nie mógł liczyć na efekt Palikota). Można więc stwierdzić, że prof. Strumia dokonał ataku kamikadze, w którym poświęcił swoją reputację i świetną robotę.

Poszło o kobiety. Nie w sensie erotycznym, tylko, powiedzmy, intelektualnym. W referacie wygłoszonym podczas warsztatów zorganizowanych przez CERN Strumia stwierdził, że „fizyka została odkryta i rozwinięta przez mężczyzn, a do świata nauki nie wchodzi się na zaproszenie”. Nie była to jednak bezczelna, szowinistyczna ofensywa wymierzona w płeć piękną. Chyba że kontrofensywa. Strumia zareagował w ten sposób na zjawisko dyskryminacji mężczyzn – tak, dyskryminacji mężczyzn – w świecie nauki, a w każdym razie fizyki wysokich energii, który Włoch reprezentuje.

Dyskryminacja polega na tym, że kobiety są zatrudniane w tej „branży” częściej, niż wynikałoby to z ich faktycznych osiągnięć naukowych. Cierpią na tym fizycy płci męskiej, którzy mają znacznie większy wkład w rozwój tej dziedziny. Cierpią zresztą nie tylko oni, bo również podatnicy finansujący badania (w tym kobiety), a także – pozwólmy sobie na drobne zaokrąglenie – ludzkość, zakładając, że ludzkość odnosi korzyść z odkryć naukowych fizyków wysokich energii (to nieco idealistyczne założenie, ale jeśli ludzkość nie odnosi takiej korzyści, to po cholerę te badania w ogóle finansować).

Prof. Strumia nie leciał oczywiście ulicznym beefem z mównicy, tylko argumentował za pomocą danych. Jednym z głównych kryteriów osiągnięć w nauce jest cytowalność w mediach typu peer reviewed, czyli podlegających recenzji naukowej przez kolegów z branży. Ze statystyk wynika, że cytowalność, jaką uzyskują naukowcy płci męskiej, jest wyższa. Bo szowinizm! – zabulgoczą feminiurki. Otóż nie. Cytowalność jest wyższa w miarę rozwoju kariery naukowej mężczyzn, ponieważ na początku drogi naukowej jest taka sama lub bardzo zbliżona zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.

Mówiąc prościej, obie płci zaczynają równo, ale faceci ogarniają lepiej i rozwijają się szybciej, tym samym bardziej przyczyniając się do postępu naukowego, a więc i cywilizacyjnego. Ogarniają – podkreślmy: statystycznie rzecz biorąc – lepiej fizykę wysokich energii, nie kulturoznawstwo czy dżender studies. W „humanistyce” lepiej radzą sobie kobiety. Podobnie zresztą jak w wielu innych dziedzinach pracy i życia. Również tych wymagających posługiwania się złożonymi konstrukcjami myślowymi, inteligencją, np. emocjonalną, oraz rozmaitymi narzędziami, w które wyposażył nas Pan Bóg i/lub natura. Tak to już jest, ale o tym coraz trudniej jest mówić głośno i otwarcie, bo można wylecieć z życia publicznego do drugiego obiegu.
 
Prof. Strumia został zgrilowany przez cały postępowy świat, a pod petycją oprotestowującą jego „skandaliczne” wypowiedzi podpisało się aż 1,6 tys. naukowców. To podobno mniej więcej jedna setna wszystkich etatów w fizyce wysokich energii, co daje nadzieję na zdrowy rozsądek reszty tej społeczności. Niestety rozmawianie o faktach to we współczesnym świecie dość ryzykowna działalność. Nawet jeśli powołujemy się na twarde dane w rodzaju liczb. Bo oprócz liczb niezbędna jest ich właściwa interpretacja. Właściwa, czyli ideologiczna, a jeśli ideologiczna, to zgodna z ideologią politycznej poprawności vel powszechnej równości.

Nie tylko klasowej, ale również płciowej, rasowej, religijnej, orientacyjnej i w ogóle wszelakiej. Bo przecież nie jesteśmy istotami, które pięknie się od siebie różnią na rozmaite sposoby, potrafiąc przy tym w miarę zgodnie współżyć, tylko ludzkim mrowiskiem, które trzeba wyzuć z różnorodności i zamienić w jednorodną populację niewolników. Zamiast spontanicznego wielogłosu – ideologiczny jednogłos. Zamiast realnego multikulti suwerennych kultur – globalna monokultura.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

karina1234

82 komentarze

15 październik '18

karina1234 napisał:

Dziwny jest ten nowy swiat. WSZYSTKO co nas otacza zrobili mezczyzni. Czego ludzie nie rozumieja? Jakbysmy my kobiety mialy sie za to wszystko zabrac to do dzis bysmy mieszkali pod jakimis galeziami w lesie.

Polecam ciekawy reportaz norwedzkiego dzienikarza. The gender equality paradox:
https://www.youtube.com/watch?v=cVaTc15plVs&t=555s&index=137&list=PLzlQb6P58eX029QoB6i6P1U1qEZqRv8X0

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska