Pies na... komisariacie
O tym, jak drobiazgowa to była robota śledczych, niech świadczą wielokrotne przesłuchania nie tylko męża zaginionej, ale także ich córek. Na posterunek policji zabrano nawet... psa dentysty i jego żony. I nadal aktualne pozostaje pytanie: czy kobieta rzeczywiście zaginęła, uciekła z domu czy też została zamordowana?
W tej sytuacji wciąż jest traktowana jako osoba zaginiona. Choć śledczy wyrażają umiarkowany optymizm co do wyjaśnienia sprawy, to jednak kryminalna praktyka dowodzi, że im dalej od dnia zaginięcia jakiejś osoby, tym dotarcie do prawdy będzie coraz trudniejsze. Czynności śledcze ponoć nadal trwają, sprawa nie została jeszcze odłożona na półkę.
Zeznania męża Renaty nie ułatwiają sprawy śledczym. Jeśli bowiem było prawdą, że kobieta - jak twierdzi Mustafa - wyprawiła jedenastoletniej córce przyjęcie urodzinowe niemal miesiąc przed terminem, to mogło to sugerować jedno: planowała ucieczkę i aby nie zrobić małej zawodu, przyspieszyła dla niej uroczystość.
Nie wiadomo czy brytyjska policja przyjrzała się wątkowi ewentualnego wstąpienia czy też zwabienia kobiety do sekty i jej szczególnymi zainteresowaniom środkami homeopatycznymi. Z jednej strony padają słowa, że chciała ona otworzyć własny biznes, stąd jej zainteresowania dziwnymi praktykami. Z drugiej zaś jej mąż uporczywie powtarza, że musiała wpaść w sidła jakiejś sekty.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.