Przewoźnicy winą za obecną sytuację obarczają przepisy, które zezwalają na kupno bezcłowego alkoholu na lotniskach oraz możliwość jego spożywania w otwieranych wcześnie rano barach.
– Nie będziemy tolerować niewłaściwych zachowań, zarówno załoga jak i pasażerowie mają prawo do normalnego lotu, bez zamieszania i stresu. Zakrapianą imprezę można sobie urządzić w miejscu docelowym, a nie w samolocie – stwierdził Rafael Schvartzman, z International Air Transport Association.
Według części przedstawicieli branży lotniczej, kampania powinna pójść znacznie dalej. Phil Ward, dyrektor zarządzający Jet2.com, zauważył, że pomysł inicjatywy jest dobry, ale dodał, że podobne akcje podejmowane w ostatnich kilku latach nie zmniejszyły ilości pijanych, rozrabiających pasażerów. Dlatego Ward proponuje podjęcie dalszych kroków – pieczętowanie podręcznych toreb podróżnych, co zapobiegnie nielegalnej konsumpcji bezcłowych procentów na pokładzie. Apeluje również o wprowadzenie bardziej rygorystycznych przepisów antyalkoholowych na samych lotniskach.
Z kolei władze Ryanaira optują za ograniczeniem ilości spożywanego alkoholu dla osób czekających na samolot w barach, sugerując limit maksymalnie dwóch drinków. Pasażer mógłby je kupić jedynie po okazaniu karty pokładowej. Projekt zakłada również całkowity zakaz sprzedaży napojów wyskokowych przed 10 rano…
Piotr Gulbicki, MojaWyspa.co.uk