Nocny klub na pokładzie
Przedwczesnym lądowaniem zakończył się również lot samolotu linii EasyJet z Manchesteru do Gibraltaru. Powód podobny – pijany pasażer swoim zachowaniem stwarzał zagrożenie dla kontynuowania podróży. W portugalskim Porto zajęli się nim funkcjonariusze, po czym wylądował w miejscowym areszcie.
Za kratkami znalazł się także 32-latek z Merthyr Tydfil, który z grupą kolegów urządził sobie zakrapianą imprezę na pokładzie innego samolotu firmy EasyJet. Maszyna miała lecieć z Bristolu do Pragi, ale kurs został najpierw przełożony, a następnie odwołany.
– Nieodpowiedzialne zachowanie kilku osób zniweczyło plany ponad 140 pasażerów. Decyzja nie była łatwa, jednak nie mogliśmy narazić ich na niebezpieczeństwo. To jest samolot, a nie nocny klub, dlatego takie sytuacje traktujemy bardzo poważnie – nie tolerujemy gróźb, zastraszania czy rozrób i domagamy się przykładnego ukarania winnych – stwierdził rzecznik lotniska w Bristolu.
To tylko kilka przypadków do jakich doszło w ostatnim okresie. Fala pijanych awanturników budzi coraz większe obawy, a przewoźnicy biją na alarm.
Kilka kroków dalej
„One Too Many”. Ta kampania, zainaugurowana w środku lata, ma na celu nagłośnienie problemu związanego z nadużywaniem alkoholu. Na brytyjskich lotniskach pojawiły się informacje o zagrożeniach i konsekwencjach z tego płynących – zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Od niewpuszczenia nietrzeźwej osoby na pokład, przez kary pieniężne, dożywotni zakaz lotów, po więzienie. W akcję włączyli się przedstawiciele rządu i przemysłu lotniczego, w tym minister lotnictwa Liz Sugg.