Osoby poszukujące mocnych wrażeń ginęły w wyniku upadku z wysokości, w wypadkach drogowych, rozszarpani przez zwierzęta, od porażenia prądem, w ogniu lub od broni palnej. Oto 2 szokujące przykłady.
W lipcu tego roku 19-letni Amerykanin, Gavin Zimmerman spadł z klifu w australijskiej Nowej Południowej Walii, robiąc sobie “selfie”. Zginął na miejscu.
We wrześniu w podobnych okolicznościach zginął Tomer Frankfurter – spadł 250 metrów w dół, fotografując się w trakcie zdobywania szczytów w kalifornijskim Yosemite National Park.
Badacze z US National Library of Medicine wskazują, że najczęściej do takich wypadków dochodzi w Indiach, Rosji, Stanach Zjednoczonych. Większość zabitych przy wykonywaniu selfie to mężczyźni – 72,5%. Badaczy niepokoi wzrost wypadków – w 2011 odnotowano tylko 3 ofiary śmiertelne selfie, a w 2016 było już ich aż 98. To przekleństwo
naszych czasów - uważają eksperci.
Prawdziwa liczba zgonów przez selfie może być jeszcze wyższa, bo nie zawsze można ustalić dokładnie powód upadku z dużej wysokości lub często bliscy ofiary zatajają powód wypadku. Jeśli do śmierci doszło w wyniku pozowania do selfie na drogach czy ulicach, to takie zgony traktowane są jako wypadki drogowe.
Apelujemy więc o zachowanie zdrowego rozsądku i zaprzestanie pogoni za internetową sławą. Jedno selfie, nawet najlepsze, nie jest warte, żeby za nie umierać.
mik,
TwójSukcesUK
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.