Poznali się w pubie
Znajomość
Adriana z Martą Jarosz zaczęła się w pubie „Rose and Crown” w
Haverhill, w którym był ochroniarzem. Podszedł do Polki i spytał, czy
wie kim jest, a następnie zaoferował jej pracę ochroniarza, kierowcy i
asystentki z pensją 1200 funtów miesięcznie.
Wymienili się
numerami telefonów i już po kilku godzinach Polka dostawała od niego
esemesy. Anglik nie wiedział, że w tym czasie Marta miała u swojego boku
Martina, który niebawem został jej partnerem.
Polka zaczęła w
końcu pracować u Bayforda, ale szybko przekonała się, że ten ją
bezczelnie podrywa. Delikatnie acz stanowczo starała się go przekonać,
że interesuje ją tylko i wyłącznie praca, a nie jakikolwiek związek z
nim.
To wtedy pojawiły się artykuły o ich pobycie na lotnisku w
Stansted. Wbrew temu, co pisano, odleciał z niego tylko Adrian, Polka
zaś wróciła do domu i nadal spotykała z Martinem. Potem Bayford miał
prosić Martę, by poleciała z nim na egzotyczne wakacje, ta jednak nie
zgodziła się i zamiast niej poleciała w daleką podróż Samantha Burbidge.
Marta
wspominała wtedy dziennikarzom, że Adrian Bayford mimo ogromnej
wygranej nie zaznał jednak szczęścia, a już na pewno nie dały mu tego
pieniądze. Sam zresztą miał się żalić Polce, że wcale po wygranej nie
miał lepszego życia. Część swoich pieniędzy ulokował w sklep z
pamiątkami filmowymi i muzycznymi. Nie był to jednak, jak się szybko
okazało, najlepszy pomysł na pomnażanie fortuny.
Po tym jak
Jarosz odmówiła wyjazdu z nim wakacji na Malediwach, Bayford już nie
czynił dalszych podchodów. Wydawało się, że Brytyjczyk znalazł szczęście
z Samanthą, zaś kontakty z Marta się urwały, ale nie całkowicie.
Brytyjczyk bowiem nie zapomniał o niej. Od czasu do czasu słał jej
esemesy, prosząc by się znowu spotykali, bo mu na niej zależy, a na
Facebooku umieścił nawet informację, że chciałby, żeby została jego
żoną.
Zwrot w ich relacjach nastąpił bardzo szybko. Zaraz po
powrocie z wakacji Bayford zwolnił Martę Jarosz z pracy. Tłumaczył to
mętnie, że już nie ma dla niej nic do roboty. Widać jednak nadal
pamiętał Martę Jarosz, skoro napisał znów do niej maila. I bardzo szybko
przekonał się, że ruch ten kosztował go utratę przyjaciółki.
Tomasz Marzec, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.