Poszła za głosem serca
Okazało
się po jakimś czasie, że Marta Jarosz naprawdę nie poszła za
pieniędzmi, tylko za głosem swojego serca, bo jej ukochanym okazał się
pewien spawacz z zawodu, który jest dziś jej mężem.
W
obronie córki, która - jak pisały tabloidy na Wyspach - polowała na
pieniądze Brytyjczyka stanęła nawet jej mama. Tłumaczyła dziennikarzom,
że Marta ma swoje osobiste życie i na pewno nie planuje układać go ze
zwycięzcą na loterii.
Taka wersja nie trafiała jednak do
brytyjskich dziennikarzy, bo chcieli bez końca opisywać rzekomy romans
Polki z brytyjskim bogaczem, inne wersje nie wchodziły w rachubę. Prawdą
było tylko to, że Adrian nie krył nawet, że jest mocno zainteresowany
Polką. Człowiek, który miał szczęście trafić drugą pod względem
wielkości wygraną na Wyspach Brytyjskich, wydawał się dla skromnej Polki
idealną partią.
Kiedy Bayford rozstał się ze swoją żoną Gillian
po dziewięciu latach pożycia, powód tego kroku, zdaniem brytyjskiej
prasy, mógł być tylko jeden: to Polka rozbiła małżeństwo. Stąd
tłumaczenia Mary Jarosz, że została tylko wynajęta przez milionera, by
pracować dla niego i tylko tyle. Podjęła u niego pracę, gdy ten wyniósł
się w wartego sześć milionów funtów domu w Cambridgeshire, który kupił
razem z żoną Gillian.
„Gorące” fotki z lotniska
Atmosferę
podgrzały fotografie zrobione na podlondyńskim lotnisku Stansted, gdzie
pojawił się Adrian Bayford ze swoją piękną panią ochroniarz.
Dziennikarze spytali Anglika wprost, czy ma z nią romans. Odpowiedział,
że nic z tych rzeczy, ona tylko dla mnie pracuje, zapewniał. Nie
przekonało to jednak dziennikarzy, którzy opisywali, że para była
wpatrzona w siebie jak… nowożeńcy. Z detalami opisywano bogatą torebkę
należącą do Polki i równie eleganckie jej buty. Miało to sugerować, że
na pewno nie stać ją było na takie luksusowe rzeczy ze skromnej pensji,
jaką płacił jej oficjalnie milioner.
Sprawa ciągnęła się dalej i
Adrian Bayford już po separacji z żoną opowiadał, że zatrudnił Jarosz,
bo cenił jej wysokie kompetencje oraz dyskrecję. Ona nawet odwiedzała
jego dzieci, które jakiś czas potem przeniosły z matką do miejscowości
Dundee. Wtedy też tabloidy ustaliły, że Gillian szybko zapomniała o
ślubnym i znalazła ukojenie w ramionach Alana Warnocka, dealera
samochodowego, tego wątku specjalnie nie rozwijano.
Jeden z
kolegów milionera, Richard Hudspith stanął w obronie Adriana tłumacząc,
że łączą go z Martą tylko przyjacielskie kontakty. Nie wydawało mu się
dziwne, że Jarosz mieszkała w Haverhill, w Suffolk, niedaleko domu
Bayford’a, a pracowała w firmie zajmującej się dostawą kiełbas Dalehead
Foods w Linton w hrabstwie Cambridgeshire. - To nic złego, to nie dowód
ich romansu- drwił z dziennikarskich sensacji.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.