Wśród ofiar Petera Tobina była też Polka, Angelika Kluk, którą zabójca podstępnie zwabił, zgwałcił, dobił ciosami noża, a jej ciało ukrył pod posadzką kościoła w Glasgow.
Tobin nigdy się do tej ani do innych zbrodni nie przyznał, choć przechwalał się podczas jednego z przesłuchań w obecności psychologa, że „sprzątnął” w sumie 48 osób. Rodziny zamordowanych i tych, o dokonanie których zbrodni jest podejrzewany, prosiły go, by opisał ostatnie chwile ich bliskich.
Jedną nogą w grobie
Ciężko chory na serce morderca, o którym mówi się, że jest jedną nogą na tamtym świecie, dożywa swoich dni za kratami, za nic ma jednak uczucia bliskich ofiar i wulgarnie mówi, co o nich myśli. W tym o rodzinie Angeliki Kluk i najbliższych dwóch innych dziewczyn, które zamordował. Za wszystko skazano Tobina na potrójne dożywocie.
- Z pogardą traktuje tych, którzy chcą poznać okoliczności śmierci bliskich – mówił jeden z policjantów prowadzących dochodzenie w sprawie zabójstw młodych kobiet dokonanych przez 70-letniego dziś Tobina w latach 1991-2006.
- Tak więc nie chcesz pomóc rodzinom ofiar – pytał oficer policji Tobina. Odpowiedzią był stek przekleństw.
Kiedy padło pytanie, czy stoi za zabójstwami innych kobiet, które uważa się za zaginione, Tobin odrzekł: chłopie, szkoda twojego czasu i pieniędzy. Nic nie powiem. Rodziny jego ofiar jednak nie rezygnują, zapowiadają że będą nadal pisali listy do Tobina aż do skutku. Tak robią ojcowie Vicky Hamilton Dinah McNicol. Ta pierwsza w chwili śmierci miała 15, druga 18 lat.
Horror Polki w Glasgow
Wrzesień 2006 roku. Wielką Brytanię poruszył odrażający mord dokonany na polskiej studentce. Mimo upływu lat mieszkańcy Glasgow wciąż pamiętają o tej sprawie. To tam znaleziono zmasakrowane zwłoki kobiety ukryte pod posadzką w miejscowym kościele.
Szybko okazało się, że ofiarą mordu padła 23-letnia Polka. Kilka miesięcy wcześniej, w lipcu 2006 Angelika Kluk, studentka Uniwersytetu Gdańskiego przyjechała do Szkocji do pracy. Była zatrudniona w ośrodku pomocy społecznej przy kościele św. Patryka w Glasgow jako sprzątaczka. Chciała zarobić na studia i na leczenie małego synka, który był w śpiączce po wypadku samochodowym. Pobyt na Wyspach miał trwać trzy miesiące, potem Angelika miała wrócić do domu.
Tydzień przed planowanym powrotem w tajemniczych okolicznościach jednak przepadła. Był 24 września. Gdy nie stawiła się w pracy, jej siostra Aneta mieszkająca w Szkocji zadzwoniła na policję. Rozpoczęto poszukiwania Angeliki, do których włączyli się również mieszkający w Glasgow Polacy. Rozwieszali plakaty ze zdjęciami zaginionej, a informacje o jej zaginięciu trafiły do prasy, telewizji i stacji radiowych.
W tym czasie rodzina studentki w Polsce przeżywała dramat. Mówili o Angelice, że to spokojna, rozsądna dziewczyna. Pięć dni później, 29 września nastąpił przełom. Ujawniono, że pod podłogą kościoła w Glasgow, w którym pracowała Polka, znaleziono zmasakrowane zwłoki. Szybko okazało się, że ofiarą mordu padła polska studentka.
Ciało pod podłogą
Ten mord wstrząsnął nie tylko polską społecznością w Glasgow, ale całymi Wyspami. Donosiły o nim też media w Polsce. Mówiono o wyjątkowo odrażającym okrucieństwie. Ciało ofiary zabójca ukrył pod posadzką obok konfesjonału, było owinięte w worki na śmieci. Studentka zginęła od ciosów nożem.
Poszukiwania podejrzanego objęło cały kraj i 2 października londyńska policja aresztowała Petera Tobina. Przybywał on na zwolnieniu warunkowym. To wyjątkowa kreatura, wcześniej karany był za zgwałcenie 14-latki.
Na nieszczęście Angeliki Tobin mieszkał w przykościelnym ośrodku. Posługiwał się fałszywymi dokumentami na nazwisko Pat McLauglin. Wykonywał drobne prace w kościele i tam poznał Polkę.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.