Komisja śledcza postanowiła poczekać

Szef komisji Tomasz Nałęcz apelował, by poczekać na ostatnie ekspertyzy sejmowych ekspertów. Żartem dodał, że w przypadku ich negatywnej opinii jest jeszcze ostatnia deska ratunku: "Mam nadzieje, że jedynym legalnym sposobem odtajnienia tego protokołu nie będzie jego przekazanie IPN, którego prezes ma prawo do odtajnienia wszystkich dokumentów".

Jan Rokita w nietypowy sposób wycofał swój wniosek, by komisja natychmiast przegłosowała odtajnienie: "Tam, gdzie podniesienie prawej ręki przez 10 ludzi, może zwolnić iluś profesorów od obowiązku pisania nikomu niepotrzebnych ekspertyz, a podatnikowi oszczędzić trochę pieniędzy, jest to zdecydowanie lepsze". Po czym dodał, że przychyla się do prośby Nałęcza.

Po chwili uczynił to także inny zwolennik natychmiastowego odtajnienia, Zbigniew Ziobro.

Na ekspertyzy komisja czeka do środy.

Komisja niespodziewanie zdecydowała się na wezwanie jeszcze dwóch osób. Mają pomóc ustalić, czy istniał specjalny rządowy zespół do prac nad tzw. ustawą medialną.

Dotąd wszyscy z rządu temu zaprzeczali. Ostatnio jednak wspomniał o tym w wywiadzie radiowym były minister kultury Andrzej Celiński.

Komisja wezwała jego i byłą wiceminister Aleksandrę Jakubowską. Ma ona wyjaśnić sprzeczność w swych własnych słowach na temat wypadnięcia z projektu ustawy dwóch kluczowych słów.

Wiele wskazuje na to, że po tych przesłuchaniach komisja zechce ponownie wezwać premiera Leszka Millera.

W kuluarach mówi się, że końcowy raport, zapowiadany zrazu na czerwiec, a potem na jesień, nie będzie gotów przed grudniem