Cezary Jędrzycki, nauczyciel w angielskiej szkole, a wcześniej reprezentant Polski w wioślarstwie. Był trzykrotnym akademickim mistrzem świata i uczestnikiem igrzysk olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku
– 1 Sierpnia, podobnie jak 11 Listopada, jest dla mnie szczególną datą. Dawniej, działając w polonijnej organizacji Poland Street, pomagałem współorganizować obchody tej rocznicy. Nie bez przyczyny, gdyż Warszawa jest moim ukochanym miastem – tam się urodziłem, wychowałem, spędziłem młodość. Pamiętam ją jeszcze z początku lat 70. ubiegłego stulecia, nie do końca odbudowaną ze zniszczeń wojennych, z enklawami gruzu i ruin.
Później, jako wioślarz, z dumą reprezentowałem polskie barwy, a słuchanie Mazurka Dąbrowskiego było ukoronowaniem wszystkich wyrzeczeń. Jednak kiedy w 1998 roku zakotwiczyłem w Londynie, zachłysnąłem się Zachodem i lansowanymi tu trendami. Zacząłem myśleć nowocześnie, globalnie, wydawało mi się, że identyfikacja narodowa nie ma większego znaczenia, a polska historia bynajmniej nie jest wyjątkowa. Trwało to mniej więcej pięć lat, po czym nastąpił renesans dawnych wartości. Duży wpływ miała na to budowa Muzeum Powstania Warszawskiego, spotkania z weteranami II wojny światowej, rozmowy z Adamem Komorowskim, synem generała Tadeusza „Bora” Komorowskiego oraz działalność w organizacji Poland Street. Z czasem te kawałki puzzli zaczęły się układać w jedną całość.
Cytując klasyka „jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie”. A to oznacza kultywowanie tradycji, satysfakcję z wielowiekowych dokonań naszego narodu oraz przekazywanie tego dziedzictwa młodym ludziom.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.