W 74. rocznicę walk o stolicę zapytaliśmy dzieci o to, co wiedzą na temat Powstania Warszawskiego. Ich odpowiedzi były zadziwiające, niektóre zapierają dech w piersiach, inne wzruszają do łez. Niektórzy respondenci uznali, że mimo iż urodzili się dziesięciolecia po wojnie, to jednak i tak mają z powstańcami wiele wspólnego.
Pamięć i modlitwa
Weronika Marciniak, piętnastolatka, która w tym roku zdała małą maturę z języka polskiego, uważa, że nieważne, ile ma się lat i kiedy oraz gdzie przyszło się na świat, ponieważ ludzkie więzi buduje się nie tylko na zasadzie rodzinnego pokrewieństwa, ale także poprzez wspólne zainteresowania, spotkania i otwartość na drugiego człowieka. Weronika przyznaje, że wiedzę na temat polskiej historii czerpie nie tylko w polskiej szkole, ale również od dziadka ze strony mamy oraz taty, który ukończył historię na lubelskim KUL-u. - Dzięki tacie zainteresowałam się losami Polaków, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim i w czasie II wojny światowej. Dowiedziałam się, że wielu z nich było w moim wieku, że niektórzy mając kilkanaście lat stali się już rodzicami, bo musieli opiekować się młodszym rodzeństwem, kiedy zginęli ich rodzice. Dziadek z kolei wspominał czasy swoich rodziców, którzy przeżyli wojnę i mieszkali pod Warszawą. Pradziadkowie znali zupełnie inną Polskę. Zrujnowaną, zburzoną, biedną, niż ta, którą zawsze teraz my odwiedzamy w wakacje. Mamy dużo szczęścia, że żyjemy w czasach, w których nie ma wojny, ale powinniśmy pamiętać o poległych i składać im hołd. 1 sierpnia to rocznica Powstania Warszawskiego, trzeba pomodlić się za tych, którzy wtedy oddali za innych swoje życie - podsumowuje Weronika.
Powstańcy wśród nas...
- Dawno temu poznałam jedną starszą panią, która opowiadała, że walczyła w Powstaniu Warszawskim. Podczas powstania była nastolatką. Moim zdaniem niezwykle dzielną nastolatką, zupełnie inną od tych, które są teraz. Ta Pani nazywa się Marzenna Schejbal i mieszka w Londynie. Poznałam ją, kiedy byłam z rodzicami w POSK-u. Wtedy mówiła o powstaniu i o kanałach pod ziemią, którymi szła razem z przyjaciółmi. To musiało być straszne. W tych kanałach było bardzo mało miejsca, można było się tylko czołgać i brakowało powietrza. Pani Marzenna mówiła, że nie wszyscy przeżyli, że na powierzchni i w kanałach umierali ludzie. Zapamiętam tę historię do końca życia. To musiał być prawdziwy horror. Nie wyobrażam sobie ani jednego dnia bez naszego domu, przyjaciół, kolacji, mojego pokoju i rzeczy w nim. A ludzie w tamtych czasach nie mieli nic, musieli uciekać, bo wszędzie była wojna i ich domy zostały zburzone - mówi 13-letnia Amelia Pawłowska.
- Nasze pokolenie i pokolenie naszych rodziców, a nawet dziadków Powstanie Warszawskie jedynie znają z książek i filmów. Uczyłam się o tym na lekcjach historii w polskiej szkole i wiem, że to był okropny czas wojny i walki o przetrwane. Dla nas liczą się dzisiaj różne rzeczy. Przyjemności, podróże, dobre jedzenie, spotkania z przyjaciółmi, zakupy, gadżety, ubrania... A dla tamtych ludzi podczas powstania liczyło się tylko to, czy uda im się przeżyć i odzyskać swoje rodziny. Wiele osób poległo, ginęły nawet dzieci. To bardzo przygnębiające. Moi rodzice uważają, że nasza historia, to nasze korzenie i że dzieci w tamtych czasach były bohaterami, jak ten mały powstaniec w mundurze, który był w wieku mojego brata Antka - uważa Kornelia Nowaczyk, uczennica gimnazjum.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.