Brytyjska prokuratura prowadzi szeroko zakrojone śledztwo dotyczące Gosport War Memorial Hospital, gdzie za sprawą przepisywanych niebezpiecznych leków przeciwbólowych, śmierć mogło ponieść nawet 650 pacjentów.
Za tym procederem miała stać jedna z lekarek pracujących we wspomnianym szpitalu NHS. Śledczy wraz z ekspertami z dziedziny medycyny do tej pory udokumentowali 465 przypadków, gdzie stosowanie silnych leków na bazie opiatów przyczyniło się do śmierci pacjentów. Dodatkowo mówi się o około 200 pacjentach, gdzie stwierdzono braki w dokumentacji, co może też świadczyć o tajemniczych okolicznościach ich śmierci.
To wszystko miało się dziać w Gosport War Memorial Hospital w hrabstwie Hampshire w ciągu prawie 12 lat – wynika z ustaleń komisji. Eksperci i policjanci nazywają to co się tam działo - formalnie „zinstytucjonalizowaną praktyką skracania życia pacjentów”. Chodzi o lata 1989-2000, kiedy w szpitalu pracowała dr Jane Barton.
To właśnie ona nadzorowała przepisywanie leków na różnych oddziałach w szpitalu. Lekarka została formalnie oskarżona o przepisywanie śmiertelnych dawek silnych leków, między innymi na bazie substancji narkotycznych, w tym heroiny. W trakcie śledztwa przebadano historie blisko 850 pacjentów, których akty zgonu podpisywała wspomniana lekarka.
Rodziny zmarłych pacjentów od lat walczyły o zbadanie okoliczności ich tajemniczych zgonów. W tym czasie spotykały się z całkowitą blokadą informacji ze strony szpitala i lekarzy. Również próby zainteresowania tematem lokalnej policji nie powiodły się. Sprawa w końcu trafiła na rządowy szczebel i śledztwo ruszyło za sprawa prokuratury i komisji rządowej.
Minister Jeremy Hunt podczas obrad komisji parlamentarnej przyznał, że odpowiedzialność za wstrząsającą działalność ponosi przede wszystkim wspomniana dr Barton. Ale przecież inni lekarze, pielęgniarki i personel byli pewnie świadomi tego jakie leki i w jakich dawkach były podawane.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk