Na warszawskim lotnisku wylądował kolejny konwój z Polakami z Wysp Brytyjskich. Wśród nich złodzieje, oszuści, ale też bandycka elita - poszukiwani za mordy i gwałty.
Lecieli do kraju, z którego uciekli kilka miesięcy czy nawet lat temu pod strażą kilku polskich policjantów. Gdy na pokładzie podróżują ci najgroźniejsi, bywa że asystują im antyterroryści.
Byle nie do Polski
- Nieraz bywało, że przy „załadunku” w Wielkiej Brytanii niektórzy pasażerowie chcieli za wszelką cenę oddalić moment startu, rwali się do bitki, trzeba ich było utemperować - mówi jeden z gliniarzy, który kursował na trasie Londyn-Warszawa.
Tym ostatnim kursem odesłano do Polski osiemnastu gwałcicieli, zabójców i przestępców innej maści. Wśród nich byli też ci, którzy resztę kary mają odbyć w ojczyźnie. Tym razem obyło się bez ekscesów, lot przebywał spokojnie i zaraz po wylądowaniu czekały na nich karetki więzienne. Rozwieziono nimi delikwentów po zakładach karnych, gdzie poczekają na rozprawę i trafią w końcu na krócej lub na bardzo długo do swoich cel.
W tym roku z Wielkiej Brytanii do Polski przewieziono już drogą lotniczą w siedmiu konwojach prawie 130 przestępców. Każdy taki lot to wyraźny sygnał dla osób, które stoją na bakier z prawem: nigdzie i nigdy nie możecie się czuć bezkarni wobec polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Nim nasi rodacy zostaną przetransportowani do kraju, na podlondyńskim lotnisku Biggin Hill w Kent pakuje się ich do samolotu. Była baza szefostwa RAF podczas słynnej Bitwy o Anglię ożyła właśnie dzięki takim rejsom. Praktycznie jest niemożliwe uzyskanie informacji, kiedy kolejna maszyna oznaczona kodami wskazującymi na to, że jest lot wysokiego ryzyka, znów wystartuje.
Torebka na… drogę
Pasażerów, którzy lot odbędą za darmo, odprowadzają miejscowi policjanci. Można ze sobą zabrać w torbie foliowej tylko kilka osobistych przedmiotów. Potem brytyjscy gliniarze witają się z naszymi stróżami prawa, którzy przylecieli z Warszawy i wręczają im dokumentację.
W niej zaś dokładnie wyszczególniono, kim jest przestępca, jakie popełnił czyny, wreszcie opinia, czy może on sprawiać problemy podczas lotu. Tych najbardziej kłopotliwych skuwa się dodatkowo (nie tylko ręce, ale także nogi).
Potem jeszcze tylko podpis na protokole przekazania przestępców i wprowadza się całe towarzystwo na pokład wojskowej maszyny. Wszystkich przykuwa się do jednej poręczy biegnącej wzdłuż foteli i samolot rusza do Polski. Ponieważ jest to transportowiec, lot trwa dwa razy dłużej niż w przypadku rejsowych maszyn pokonujących tę samą trasę. Samolot leci również na niższej wysokości.
W ojczyźnie nie witają ich bliscy, ani rodzina, tylko konwojenci, którzy od razu pozyskanych przez brytyjskich stróżów prawa bandytów, rabusiów i innych przestępców rozwożą po kraju.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.