Dojdzie jednak do bardzo istotnej zmiany jakościowej na planie fizycznym. Ilość i natężenie fal elektromagnetycznych stanie się niebezpieczne dla zdrowia. Nadajniki wysokiej mocy w praktyce będą nie tylko elementem cywilnej infrastruktury technologicznej, ale również czymś w rodzaju broni możliwej do odpalenia bez dymu i niepozostawiającej żadnych śladów. Za pomocą dużej dawki fal elektromagnetycznych o odpowiednim natężeniu można wywołać, przykładowo, zawał lub wylew (możecie sobie przetestować tę metodę, wkładając głowę do mikrofalówki). Natomiast zwiększone przewlekłe narażenie na takie fale może sprowadzić na nieszczęśnika poważną chorobę o skutkach potencjalnie śmiertelnych. A skoro wszyscy nieszczęśnicy znajdą się w polu oddziaływania sieci, trudno będzie jej umknąć. Podobnie, jak stwierdzić, czy akurat jesteśmy grilowani przez promieniowanie, które nie pozostawia widocznych śladów.
Przechodząc do sedna: po kolejnym, nieuchronnym skoku technologicznym seryjny samobójca nie będzie musiał nawet kiwać palcem, by zamykać buzie gadułom. System może z automatu typować „niepokorne” jednostki i serwować im odpowiednio sugestywne dawki promieniowania, by wywołać określone skutki zdrowotne lub psychologiczne (dla przypomnienia: mózg to organ bioelektryczny generujący fale, którymi da się manipulować - więcej informacji
tutaj ). W ten sposób będzie można realizować nawet szeroko zakrojony odsiew buntowniczego pogłowia – oszczędzając przy tym pokorne cielęta. Technologia niesie ogromny potencjał selekcyjny w warunkach nieuchronności jej oddziaływania.
Brzmi nierealnie? No tak, bo to tylko fabułka fantastyczna. Ale możecie się w tej sprawie skonsultować z amerykańskim Departamentem Stanu, który twierdzi, że pracownicy ambasady USA na Kubie zostali ogłuszeni za pomocą bliżej nieokreślonej broni akustycznej. Osobiście wychodzę z bardzo pragmatycznego założenia w ocenie naszego ponurego życia społecznego: wszystko, co pozwala na zarządzanie masami ludzkimi w sposób niezauważalny dla opinii publicznej i niemożliwy do udowodnienia, jest w lub wejdzie do użytku. Bo czemu miałoby nie?
Pan Dobrodziej