MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

04/06/2018 09:06:00

Felieton: Prawo do seksu

Felieton: Prawo do seksuW miarę wzrostu dobrobytu na świecie przybywa szalonych pomysłów.  Do czołówki kuriozów wypada zaliczyć postulat, by niechcianym samcom zapewnić prawo do seksu. Jest on zresztą równie szalony, co niesprawiedliwy: wszak pomija niechciane samice.
10 kwietnia br. w Toronto 25-letni Alek Minassian z dużą prędkością wjechał furgonetką w tłum pieszych. 10 osób zginęło, 14 odniosło obrażenia. Większość ofiar stanowiły kobiety. Minassian nie był dżihadystą ani frankofońskim separatystą, tylko incelem. Czyli sfrustrowanym typem, który nie jest w stanie – wyrażając się szowinistycznie – wyrwać laski, przez co „skazany” jest na „niechciany celibat” (INvoluntary CELibate).

Do niedawna incele siedzieli cicho na zapiecku i grali w gry komputerowe. Nie jest do końca jasne, w jaki sposób wykiełkowało w nich poczucie tożsamości zbiorowej. W końcu jednak nabrali przekonania o własnej podmiotowości i postanowili poinformować świat o swoim istnieniu. Stosownego medium dostarczył im internet, a w szczególności serwisy społecznościowe. Minassian, przed staranowaniem przechodniów samochodem, zamieścił na Facebooku komunikat, że „bunt inceli właśnie się rozpoczął”. Pozdrowił też „Wielmożnego Pana Elliota Rogera” – incelowego „aktywistę”, który w 2014 r. otworzył ogień w żeńskim akademiku w Santa Barbara, mordując sześć osób, a następnie popełnił samobójstwo. Na filmiku nagranym przed dokonaniem zbrodni oświadczył: „Nie wiem, dziewczęta, dlaczego nigdy nie leciałyście na mnie, ale zamierzam was wszystkie za to ukarać. To niesprawiedliwość, przestępstwo. Jestem facetem doskonałym”.

Matecznikiem i tubą inceli był do niedawna wątek dyskusyjny na portalu Reddit. Jedną z głównych idei, jakie się w nim przewijały, był gwałt i przemoc wobec kobiet jako uzasadniona forma odpłaty za ich „oschłość”. Po zdarzeniach w Toronto wątek został usunięty przez administrację serwisu, co, jak można sądzić, raczej wzmocniło niż osłabiło morale społeczności, która poczuła się dostrzeżona – nawet jeśli została zmuszona do przeniesienia się na skrajniejsze marginesy internetu.

Ale tematu na dłuższą metę nie da się zmarginalizować. Bo piszą o nim wszyscy od Independenta po CNN, od tabloidowych pismaków po doktorów nauk. Zawsze w takich sytuacjach ogarnia mnie przypuszczenie, że ktoś chce rozdmuchać sprawę i ma w tym jakiś cel. Może chodzi o to, że islamski terroryzm powoli staje się nudny, a mizoginiczny „dżihadyzm” w wykonaniu pryszczatych onanistów byłby hecnym urozmaiceniem. A może o to, by podkręcić wojnę płci, której stęchłe feministyczne paliwo nie zasila w dostatecznym stopniu. A może o to, by podnieść pożycie seksualne do rangi prawa człowieka, zwiększając poziom demoralizacji w społeczeństwie dobrobytu i przyspieszając rozpad tradycyjnego modelu rodziny. A może to faktycznie spontaniczny zryw seksualnie uciśnionych, którzy domagają się od społeczeństwa pomocy w zaspokojeniu jednego z podstawowych popędów – jakkolwiek absurdalnie może to brzmieć.

W sprawie pojawiają się głosy bardzo poważne. W opublikowanym na łamach „Dziennika” tekście „Incele, czyli prawiczki, którzy nienawidzą kobiet. Czy powinniśmy im zapewnić prawo do seksu?” autorka zupełnie poważnie rozważa odpowiedź na postawione w tytule pytanie. Robi to zresztą w bardzo wnikliwy sposób, ustawiając się do tematu z odpowiedniego dystansu. Bo choć inceli wyszydzić łatwo, to trudniej zrozumieć ich sytuację, która faktycznie może być nieznośna na dłuższą metę. Pytanie tylko, czy bardziej nieznośna niż sytuacja większej części ludzkości, która cierpi z niezliczonej liczby powodów: od ubóstwa, przez prześladowania polityczne, po choroby ciała i umysłu wywołane czynnikami, na które nie ma większego wpływu (skażenie środowiska i żywności, bandyckie praktyki branży farmaceutycznej itp.).

Wobec tej obfitości „cierpiętników” tworzenie w zbiorowości „wykluczonych” kolejnej, nieco groteskowej kategorii powinno zapalić w trzeźwej głowie lampkę alarmową. Stąd moje podejrzenie, że temat wyrasta nie tyle z wrażliwości społecznej, ile z zamierzenia socjotechnicznego obliczonego na jakiś donioślejszy cel. Fakt, że sprzyja mu rosnąca „samoświadomość” inceli domagających się dla siebie szczególnych przywilejów nie podważa takiej hipotezy. Tym bardziej że potwierdzają ją inicjatywy pochodzące spoza tego „środowiska”. Dwa lata temu niemiecka partia Zielonych wpadła na pomysł, by „usługi seksualne” dla osób, które nie mogą ich uzyskać w tradycyjny sposób, były dotowane przez państwo - więcej informacji tutaj.

To już jasny sygnał, że seks jako prawo człowieka jest koncepcją na serio rozważaną przez lewicę. Trudno zresztą, żeby przez liberałów, a tym bardziej „faszystów” z prawicy. Ci drudzy i ostatni stoją raczej na stanowisku, że w życiu powinniśmy sobie radzić sami, a państwo ma być jedynie gwarantem bezpieczeństwa, chroniącym przed zagrożeniami o charakterze fundamentalnym, jak zamieszki czy wojna. Można te podejścia zestawić z rozbieżnymi modelami wychowawczymi. Podejściu prawicowemu odpowiada „chów” promujący samodzielność i zaradność w życiu. Odpowiednikiem socjalizmu jest bezstresowe wychowanie pod kloszem, w warunkach ścisłego nadzoru i zaspokajania potrzeb, a często również fanaberii. Praktyka pokazuje, że ten ostatni wariant w przypadku chłopców często owocuje incelami właśnie – osobnikami niesamodzielnymi życiowo i emocjonalnie, niezdolnymi do przejawiania inicjatywy i podejmowania wyzwań. Może więc problem leży we wzorcach myślenia wpajanych od najmłodszych lat i wynikających z lokalnych uwarunkowań społeczno-politycznych?

Zjawisko inceli ma również aspekt, który rysuje się (znowu szowinizm) jako całkiem zabawny. Jeśli ograniczyć problem do mężczyzn, będziemy mieć do czynienia z seksizmem. Na to lewica nie może sobie pozwolić. Wypada więc wciągnąć do tej kategorii również niezaspokojone seksualnie kobiety, które z tych czy innych powodów nie są w stanie zdobyć chętnego samca (ten przypadek jest oczywiście rzadszy niż odwrotny, bo mężczyźni są mniej wybredni). Ciekaw jestem, czy doprowadziłoby to do powstania analogicznego zjawiska po stronie płci żeńskiej. Wizja sfrustrowanych incelek organizujących zamachy na playboyów jest godna toastu. Może wejdą w sojusz z radykalnym skrzydłem feministek postulujących eliminację samców?

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Jurny_Jurek

30 komentarzy

7 czerwiec '18

Jurny_Jurek napisał:

Kobiety wyznaczone do zaspokojenia inceli, ktore odmowia pomocy tym biduskom zostana ochrzczone incelofobkami i napietnowane.

Oczywiscie jest szansa, ze znajdzie sie wystarczajaco wolontariuszek ale glupie lewaki z reguly tak dedukuja by to kogos zmuszac do czegos samemu nie dajac z siebie nic.

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

4 czerwiec '18

galadriel napisała:

@stanislawski, Sexmisja:8

Tytul powinien byc: Bunt Wanker'sow: D

profil | IP logowane

stanislawski

469 komentarzy

4 czerwiec '18

stanislawski napisał:

Ciekawa jest ta koncepcja z zamachami kobiet... tylko jakie będą kryteria zamachów na playboyów? Oby nie zbyt zaniżone...

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska